5 kg owoców dzikiej róży
1,5 -2 kg cukru
ok. 2-3 litry wody
Wszystko okazało się dość proste, jednak jak zwykle czasochłonne. Zbieraliśmy owoce teraz, przed przymrozkami, by zachowały jak najwięcej witaminy c - takie owoce są twarde.
Owoce, czyścimy z szypułek, odstawiamy na kilka dni by trochę zmiękły. Będą wyglądały jakby miały spleśnieć, zgnić - tak ma być. Już po 7 dniach owoce powinny być miękkie.
Jak się okazuje nie ma potrzeby by je wydrążać lub rozcinać w celu pozbycia się pestek i włosków.
Owoce gotujemy w całości, aż się prawie rozgotują. Po ostudzeniu, przecedzamy je (przelewając po trochu wodą) przez średniej gęstości metalowe sitko, by odcedzić pestki.
Otrzymamy gęsty sok. Następnie sok przecedzamy przez bardzo gęste sito. Zatrzyma ono te niechciane włoski.
Uzyskany czysty, gęsty sok gotujemy aż do wyparowania części wody, dodajemy cukier, gotujemy aż zgęstnieje i to by było na tyle.
W konsystencji wychodzi z tego bardziej powidło niż dżem. Przełożyć do słoików, pasteryzować lub jeść od razu na zdrowie. Z podanej ilości owoców wyszły 4 duże słoiki.
Rzeczywiście trochę pracochłonne :). Może za rok spróbuję, bo teraz już chyba nie znajdę nigdzie owoców dzikiej róży. Już nawet prawie liści na drzewach nie ma...
OdpowiedzUsuńPamiętam zawsze pączki z nadzieniem różanym :). Przepyszne :).
ja pamiętam to obieranie i wyciąganie ze środka włosków, ale swędziało :), Twoja wersja delikatniejsza dla rąk :)
OdpowiedzUsuńLubię jak okazuje się, że nie taki diabeł straszny z tymi przetworami. Faktem jest, że teraz mieszkamy w domu z rodzicami A. i dysponują oni dodatkową kuchnią tzw. letnią/zimową i tam takie przetwory można robić do woli, jest kuchnia na drewno, zlew, ogromna zamrażalka, stół i przestrzeń, której zwykle w kuchni brak.
OdpowiedzUsuńU nas pogoda trzyma fason w ciągu dnia jeszcze ciepło, wieczorami trochę popada, liści nabrały kolorów.
Z tego co wiem to owoce dzikiej róży to powinny się długo trzymać. Pamiętam jak w czasie zimowych, styczniowych wypadów w góry pożywialiśmy się zmrożonymi owocami prosto z krzaczka.