Teksty bez polotu, z kiepską polszczyzną, okraszone zdjęciami autorskimi.

Zapraszam na nowy

Zapraszam na nowy adres bloga: sojka.ptica.rs

Преведи Przetłumacz

czwartek, 31 maja 2012

Po trzecie - koszykówka

Gdzie: Sutjeska, Nowy Sad, Serbia
Nigdy nie byłam zagorzałą fanką sportu. Nie specjalnie lubię oglądać sport w telewizji, ewentualnie, jakieś ciekawsze mecze piłki nożnej czy tam ręcznej. Odkąd żyjemy bez telewizora w domu to naprawdę rzadkość. Zdarzyło mi się być na meczu piłki nożnej na stadionie i było nadzwyczaj fajnie, emocje i wrażenia gwarantowane i niezapomniane... Na meczu koszykówki nigdy nie byłam i samym sportem nigdy się nie interesowałam, pomijam doświadczenia z koszykówką w podstawówce, zdecydowanie lepiej wychodziła mi siatkówka :)
Do rzeczy. Mamy w naszym bloku jednego sympatycznego sąsiada. To młody chłopak, z jakiegoś rodzaju opóźnieniem w rozwoju. Jak kogoś pozna bliżej, staje się szalenie komunikatywny. Ponieważ mieszkamy na parterze, a on spędza większość dnia na podwórku siłą rzeczy dobrze się znamy. Często rozmawiamy, B. zagląda nam przez balkon do domu, zagaduje, czasem coś od siebie dorzuci do naszej rozmowy... To fakt, czasem jest to uciążliwe, ale zdajemy sobie sprawę, że nie robi tego umyślnie, taki już jest. Jedną z miłości B. jest śpiew. W repertuarze ma pieśni o charakterze romantycznym oraz pieśni i okrzyki kibiców klubu Wojwodina. Jak się okazuje jego brat gra tam w kosza...

Można sobie wyobrazić jakie były nasze miny gdy wczoraj w południe przyszedł do nas B. z biletami na wieczorny mecz. Poprosił brata o dodatkowe bilety dla nas. Planów na wieczór nie mieliśmy, ani ja, ani A. nie byliśmy nigdy na ligowym meczu koszykówki, a sąsiadowi bardzo zależało byśmy się z nim na ten mecz wybrali.
Więc czemu nie. 30 maja godzina 20:00 w małej sali w SPEN-sie mecz  Vojvodina Srbijagas - Partizan mt:s. No jak Partizan... to faktycznie warto się wybrać... 
Dalej foto relacja. 
Powiem tylko, że policji było chyba więcej niż przyjezdnych kibiców Partizana, którzy byli, jak to oni, w świetnej formie. Cały mecz bardzo zaangażowani, okrzyki, piosenki, mini choreografia. W przeciwieństwie do, niestety, flegmatycznych kibiców gospodarzy. Wynik: 81:87 dla biało-czarnych.  Wrażenia bardzo pozytywne!

To jedyne całkiem ładne zdjęcia, tego całkiem brzydkiego budynku - tak to jest ten SPENS czyli Centrum Sportowo-Biznesowe...

Po drugie - Filozof życia i spontaniczna wycieczka za miasto

Gdzie: 107, Banoštor, Serbia
Ostatnio deszcz nas nie oszczędzał. W Nowym Sadzie to było jeszcze znośnie, tylko lało od rana do 17 a potem się wypogadzało. W Belgradzie było gorzej mini tornada, wiatr i inne atrakcje, a w innych regionach Serbii deszcz wywołał powodzie. Deszcz jest potrzebny, ale takie ulewy... zdecydowanie nie. Na szczęście ktoś się zlitował i dostaliśmy piękny, suchy, słoneczny weekend. W samą porę gdyż już pojawiły się u mnie pierwsze symptomy jesiennej chandry. Teraz znowu straszą ulewami, mam szczerą nadzieję, że się pomylili, albo przejdzie gdzieś obok nas... W chwili gdy to piszę nic nie zapowiada deszczu...
W południe A. umówił się ze swoim znajomym by odebrać powiększalnik do zdjęć. Spontanicznie spotkanie na 14 piętrze w bloku przemieniło się w wypad za miasto. 

Widoki
Jak można było przewidzieć widoki z 14 piętra były fantastyczne. To chyba jedyny argument by mieszkać w takim 18 piętrowym molochu. Okna na dwie strony, pełno słońca, światła, hałas nie taki duży i dalekie widoki: na Fruszką Gorę, centrum miasta, Katedrę i Twierdzę.
Mieszkanie znajomego to połączenie pracowni malarskiej i cudów niewidów, można tam znaleźć wszystko, od kilku gitar, morza zegarków, śrubokrętów, książek, kaset vhs, po pełno rozpoczętych projektów... Bardzo przyjemnie zabałaganione miejsce :)


Relaks na działce 
Spontaniczny wypad na działkę okazał się strzałem w dziesiątkę. Wyjechaliśmy raptem 30 km poza miasto, a znaleźliśmy się w innym świecie. Tego dnia słonce nam sprzyjało. Przekroczyliśmy Dunaj i znaleźliśmy się na Sremskiej stronie. (Wojwodina to trzy regiony: Baczka, Banat i Srem. Nowy Sad leży w Baczce, lub na granicy Baczki i Sremu...). Mały domek na stoku wzniesień Fruszkiej Gory. Miła Pani Mama. Trzy małe pieski. Czereśnie prosto z drzewa. Truskawki prosto z krzaczka. Suszona macierzanka. Rozmaryn. Obserwacje ptaków - to panowie. Pachnące kwiaty do wazonu. Świeża kawa, wypita w miłym towarzystwie. Spacer nad rzekę...


Dunaj zachwyca
Ja naprawdę nie wiem co takiego jest w tej rzece, ale coraz bardziej mnie fascynuje. Może dlatego, że wciąż można odkrywać go na nowo? Na różnych odcinkach jest inny? Jak to powiedział nasz gospodarz, Dunaj przyciąga, a jak już do niego przyjdziemy pyta: gdzie byłeś tak długo ja płynę i czekam na Ciebie. Podobno uspokaja, podobno potęguje naszą energię... Nie wiem co, ale coś w Dunaju drzemie. Tym razem pokazał nam swoje muszelkowe plaże. Byłam zachwycona, zbierałam muszelki jak małe dziecko... Było spokojnie, cicho, tylko my i kormorany.


środa, 30 maja 2012

Po pierwsze

Gdzie: Nowy Sad, Serbia
Dawno nic nie było, ale to z powodu złej pogody. Posty przygotowane, ale się nie pojawiły na czas. Jeśli już są, to czemu by nie. Mało ambitnie, bardziej dokumentalnie, a co - czasem i tak bywa. 
Po pierwsze: sezon ślubny w pełni! Co weekend śluby, śluby, śluby. Dzwony kościelne, orkiestry cygańskie, flagi, ręczniki i koc na samochodach, sobotni romantyczny dźwięk klaksonów...


wtorek, 22 maja 2012

Ostanie słowo o wyborach

Gdzie: E-761, Kremna, Serbia
Wszyscy zaskoczeni, analizują, dywagują, trochę po Nikoliću plują. Ja nie mam zamiaru oceniać, bo w tych wyborach nie było dobrego kandydata, raczej mniejsze zło.

Temat wyborów już bardzo zmęczył i znudził, ale to co dziś przeczytałam w serwisie mondo, bardzo mnie ucieszyło, że wam w skrócie przetłumaczę-opowiem.

Już tytuł jest niezły: Kremenski "mag": Jak doprowadziłem Tomę do władzy.

W czasie gdy analitycy w Serbii i na świecie komentują zaskakujący wybór Tomislava Nikolića na prezydenta, "strażnik przepowiedni z Kremny" Dragan Pjević, uważa że jeszcze przed wyborami wiedział i "wspierał" Nikolića by ten został głową państwa.

Pjević jest znany z tego, iż wybudował Dom proroka Tarabića ( takie trochę muzeum ww. przepowiedni ) w pobliżu domu, w którym urodzili się prorocy Mitar i Miloš Tarabić.

Powszechnie wiadomo, że przepowiednia przede wszystkim mówi o władcach i o państwie serbskim. Wszyscy władcy, którzy przybywali i przybywają do Kremnej by odwiedzić groby proroków, długo panowali lub będą panować - powiedział Pjević

Teoria Pjevića, zmusiła go by zaprosił Nikolića by odwiedził to tajemnicze miejsce...

Ponieważ Nikolić nie mógł przybyć osobiście, w beczce umieściłem jego zdjęcie obok zdjęcia Króla. A siły wyższe przyjęły moją prośbę, i tak Toma został prezydentem -twierdzi Pjević.

Przypomina on, że Boris Tadić przed wyborami 2004 roku przybył do Kremny  i wtedy to po raz pierwszy został głową państwa. Również Vojislav Koštunica przed wyborami w 2000 roku wybrał się do tej małej wsi, i on wygrał. O tym już Pjević w wywiadzie nie wspomniał, że w przypadku Koštunicy, przypisano do całej sytuacji odpowiedni wers z przepowiedni, a mianowicie o przybyciu człowieka z wioski o jego imieniu, który to miał zjednoczyć Serbów, ci mieli powstać i wygnać nieprzyjaciół - Pradziadek Koštunicy przybrał nazwisko od nazwy miejscowości Koštunići.

W przepowiedni wspomina się przyjście człowieka z ludu, który sprowadzi pokój, a naród będzie dobrze żył. Pjević przywołuje przykład Króla Piotra I , który był pozytywnie nastawiony do przepowiedni i popa Zaharija Zaharića, który to zapisywał słowa proroków.

Tyle o wywiadzie, którego udzielił założyciel muzeum proroka i przepowiedni z Kremny.

Prorok i Zaharije
 Kremna to mała wioska w południowo-zachodniej Serbii, w pobliżu Parku Narodowego Tara. Prorok Mitar był prostym, niepiśmiennym chłopem, który podobno przewidział wiele wydarzeń z XX wieku. Powstanie telewizji (Człowiek zbuduje pudło, w którym będzie swego rodzaju przyrząd z obrazami, ale oni nie będą mogli porozumiewać się ze mną już zmarłym.), telefonu, telegrafu, loty w kosmos, wydobywanie ropy naftowej (Ludzie będą wiercić studnie głęboko w ziemi i kopać złoto, które da im światło, prędkość i siłę, a Ziemia będzie płakać łzami żalu, ponieważ będzie znacznie więcej złota i światła na jej powierzchni niż w jej wnętrzu. Ziemia będzie cierpiała z powodu tych otwartych ran. Zamiast pracować na połach, ludzie będą kopać wszędzie, w złych i dobrych miejscach, ale rzeczywista siła będzie wokół nich, nie mogąc powiedzieć im: "Chodźcie i weźcie mnie, czyż nie widzicie, że jestem tu, wszędzie wokół was?" Dopiero po wielu latach ludzie przypomnę sobie o tej
prawdziwej sile i wówczas zdadzą sobie sprawę, jak głupio postępowali kopiąc te wszystkie dziury
), upadek dynastii Obrenovićów, wybuch obu wojen światowych (przewidywał i trzecią, która będzie wyjątkowo okrutna, ale po niej ziemia będzie szczęśliwym miejscem), powstanie Jugosławii, dojście Broza Tito do władzy...

Znalazłam taki oto fragment przetłumaczony na język polski: 
Pojawiają się tu ludzie z gwiazdami na czole. Będą rządzić regionem Uzice przez 73 dni, po czym uciekając przed swoimi nieprzyjaciółmi przekroczą rzekę Drinę. Będą to czasy głodu i wielkiego zła... Serbowie będą walczyć ze sobą i nawzajem się wyrzynać. Armia najeźdźców będzie przyglądać się nienawiści panującej wśród
Serbów i śmiać się z nas. Wśród naszego ludu pojawi się niebieskooki człowiek na białym koniu. Na jego czole będzie błyszczała gwiazda. Wroga armia będzie ścigała go po całym kraju, w lasach, nad rzekami i morzem, ale daremnie. Człowiek ten zbierze potężną armię i uwolni okupowany Belgrad. Będzie ścigał nieprzyjaciela i wygoni go z kraju, który stanie się większy niż kiedykolwiek dotąd. Rosja zawrze przymierze z innymi wielkimi królestwami położonymi za morzami i razem pokonają antychrysta i uwolnią wszystkie zniewolone narody Europy.

i jeszcze taki

Serbia będzie najlepiej prosperować w czasie rządów człowieka o niebieskich oczach i na białym koniu, który pojawi się w niej przynosząc pewien rodzaj nowej religii. Wstąpi na nasz tron i będzie silny i zdrowy przez długie lata, tak, że dożyje prawie stu lat. Będzie bardzo lubił polowania i pewnego razu w czasie jednego z nich nagle spadnie ze swojego białego konia i straci nogę. Umrze z powodu tej rany, a nie z powodu starości.

I faktycznie Tito umarł po operacjach nogi, po amputacji jednej z nich. Nie spadł z konia lecz na nich bardzo chętnie jeździł...

Czy to bajka, czy to brednie, a może faktycznie przepowiednie? Dziś już nie wiadomo czy rękopisy Zaharija to oryginały czy nie. Podobno część z nich nie została jeszcze odkryta. Faktem jest, że prorocy żyli, a Zaharije zmarł w 1918 roku, czyli tak jak to przewidział prorok.

Pewne jest to, że treść przepowiedni jest bardzo często dopasowywana do aktualnych sytuacji w państwie...

 

 To zdjęcie ukradłam ze zbiorów Kate i Moniki, które to w 2009 roku radośnie wysłałam na badania terenowe do wsi Kremna :)

Gdzie: Kej skojevaca, Petrovaradin, Serbia
Wczoraj tak straszyło i straszyło, chmurzyło się i nic. Wieczorem siedziałam na balkonie, piłam herbatę, rozmawiałam z sąsiadem, owszem wiało ale to był bardzo ciepły wiatr. Mimo, iż wyginał drzewa we wszystkie strony. Na wszelki wypadek poprzesuwałam kwiatki, zabrałam obrus, a pranie wywiesiłam w domu. I stało się, za oknem mamy ulewę, sceny jak z pory monsunowej w Indiach* (nie, nie byłam, ale po zdjęciach i opisach, mniemam...).  

Dlatego też wracam do słonecznego dnia. Dwa zdjęcia ze spaceru. Wysokie nadbrzeże po petrowaradinskiej stronie Dunaju, nie od dziś jest miejscem "przeznaczonym" do wypisywania haseł światopoglądowych lub miłosnych :) Co tam napiszesz... siłą rzeczy cały Nowy Sad przeczyta!

My się wpasowaliśmy w literkę Љ
*Ostatnio zamarzył się nam Nepal, Indie, Bangladesz i Bhutan... Może kiedyś?

Update 16:20: I po deszczu, ponad 20 stopni, ciepło - prawdziwa tropikalna pogoda ;)

poniedziałek, 21 maja 2012

Kolo a M. Gessler

Gdzie: Užice, Serbia
Będzie krótko. Przyznaję się bez bicia, że zdarza mi się oglądać tutaj na obczyźnie produkcje tvn... tak, tak te o tańczących, śpiewających i serial o kucharzach, a dziś po raz pierwszy obejrzałam kuchenne rewolucje. Program jak to program, nic specjalnego gdyby nie to, że w 19-20 minucie pracownicy i właścicielki restauracji rzucili się do przepiłowywania drew i co moje uszy słyszą: kolo! Ужичко коло (czyt. użiczko kolo) - użyckie kolo!
Nie wiem kto zajmuje się oprawą muzyczną tego programu, ale różnorodność godna pochwały.

A brzmi ono tak:

Możecie również obejrzeć ten odcinek, fragment programu M. Gessler na stronie tvn.

sobota, 19 maja 2012

Wizyta taty cz. 2

Gdzie: Kamenjar, Nowy Sad, Serbia
W piątek, dzień postny, a pogoda nadal wspaniała wybraliśmy się na rybkę, na Камењар (czyt. kameńar). Można go nazwać naddunajskim osiedlem działkowym w pobliżu Nowego Sadu. Obiad zjedliśmy w karczmie na brzegu rzeki - чарда камењар (czyt. czarda kameńar). Porcje ogromne, ceny rozsądne, obsługa fantastyczna. 
I tak napatrzyliśmy się na ten Dunaj i łabędzie, a ja zapragnęłam przepłynąć się łódką. Po krótkim spacerze namówiliśmy kelnerkę by zorganizowała nam przynajmniej krótką wyprawę. Udało się i było warto!

Od soboty straszyli już deszczem i ochłodzeniem. Szybko wskoczyliśmy do samochodu i pojechaliśmy do rodziców A., którzy już szykowali atrakcje w domku na wsi. Posiadówkę przy kociołku z gulaszem - z dziczyzny. Pogoda nam sprzyjała, był obchód sadu śliwkowego, przybyli i goście. Nawet pani w sklepie wiedziała, że przyjechał mój tata. 
Niedziela już niestety nas nie oszczędziła. Deszcz i strasznie zimno. Mimo wszystko wybraliśmy się do dziadków. Dopiero za drugim razem udało nam się wejść do dziadkowej winnicy by podziwiać krzaki winogron, salamandrę oraz daleki widoki. Niestety deszcz szybko nas przepędził i resztę wizyty zakończyliśmy przy piecu susząc mokre nogi i popijając domowe wino. 














































I tak to szybko minęła wizyta. W drodze na lotnisko, zjedliśmy jeszcze bardzo dobry obiad w miejscowości Сурчин (czyt. surczin) w restauracji Teatar w centrum. 
Gość wsiadł do samolotu a my ruszyliśmy w drogę do NS. Następne spotkanie mam nadzieję niebawem w Warszawie :)

Wizyta taty cz. 1


W zeszłym tygodniu na kilka dni do Serbii przyjechał mój tata. Nie była to jego pierwsza wizyta, ale i tak czas spędzaliśmy dość intensywnie, na spacerach, zwiedzaniu... Co by nie przedłużać i nie wdawać się w szczegóły będą foto-kolaże. 
Zaczęło się od krótkiego pobytu w Belgradzie. Nawet postrzelali z armatek na naszą cześć ;) Tak Aga, tak naprawdę to z naszego powodu strzelali, a nie jakieś tam obchody Dnia Zwycięstwa...

 Następne trzy dni spędziliśmy w Nowym Sadzie, spacerując po ulicach i uliczkach, wybrzeżu, wybraliśmy się i na twierdzę i na plażę, pogoda była fantastyczna, słońce i ponad 30 stopni. Pięknie.


środa, 16 maja 2012

Славско жито

Gdzie: Serbia
(czyt. slawsko żito) Koljivo, panaija czy też prekadnja. To gotowana pszenica wymieszana z miodem lub cukrem i orzechami włoskimi.
Koljivo jest ważnym elementem związanym ze slawą. Przygotowuje się je dla spokoju duszy świętego, którego pamięć czci rodzina. Według wiary, wszyscy święci życie doczesne kontynuują na tamtym świecie i dalej są żywi. Obrzęd poświęcony czczeniu patrona rodziny związany jest z życiem, zdrowiem, błogosławieństwem i powodzeniem mieszkańców domu, w którym obchodzone jest święto. Po poświęceniu w cerkwi przynosi się je do domu. Gdy nadchodzi czas na łamane kołacza, należy zapalić świecę i okadzić pomieszczenie oraz osoby uczestniczące w obrzędzie, należy się przeżegnać. Osoby, które będą kołacz łamały częstują się koljivem, które popijają łykiem wina. Przed zjedzeniem koliva należy się przeżegnać, tak samo przed wypiciem wina. Następnie podają koljivo i wino pozostałym obecnym. 
Koljivo podaje się każdemu przybyłemu z gości, najpierw koljivo, potem wino ( w niektórych regionach nie podaje się wina gdyż koljivo zostało nim skropione w cerkwi).  

Jak przygotować Koljivo?
Potrzebujemy:
1 kg pszenicy
800 g mielonych orzechów włoskich
1 kg cukru lub miód
do dekoracji: mielone orzechy, migdały, czekolada, cukierki...


 Oczyszczoną pszenice należy zaleć wodą i zostawić na noc, lub przynajmniej na kilka godzin. Po tym czasie wlewamy do garnka świeżą wodę i gotujemy pszenicę ok 3 godzin na małym ogniu, w razie potrzeby dolewając ciepłej wody. Gdy pszenica jest już miękka, wylewamy wodę z gotowania i przelewamy pszenicę zimną wodą. Odcedzamy. Suszymy, w tym celu można wyłożyć pszenicę na czysty obrus. Następnie pszenicę należy zmielić np. w tzw. maszynce do mięsa lub innym urządzeniu. następnie wymieszać z mielonymi orzechami włoskimi i cukrem/miodem wedle uznania. koljivo powinno być słodkie. Można dodać cukru waniliowego. Wykładamy Koljivo do naczynia, ładnie formujemy, ozdabiamy i odstawiamy do schłodzenia. Gdy mamy mniej gości można przygotować połowę porcji.


W niektórych domach pszenicy się nie mieli, a pozostawia w całości. Jednak zmielona i dokładnie wymieszana z orzechami jest dużo smaczniejsza.
 
Ciekawostka z * Koljivo (...) Jest to ofiara składana Bogu z wdzięczności za płody ziemi oraz jako pamięć o świętym, który jest opiekunem rodziny i przodków, którzy byli wierzący lub za wiarę poświęcili życie. Ciekawy opis, w formie swoistej legendy chrześcijańskiej, prawdopodobnego pochodzenia zwyczaju przygotowywania pszenicy, prezentuje biskup Hrizostom. Jak podaje, ochrzczony w młodości cesarz rzymski Julian II Odstępca, gdy został mianowany na cesarza w latach 361-363, wyrzekł się wiary chrześcijańskiej i ponownie został poganinem i prześladowcą chrześcijan. Przed nadchodzącym chrześcijańskim Wielkim Postem nakazał zarządcy Konstantynopola, by jedzenie znajdujące się na targu pokropił krwią ofiar składanych pogańskim bogom tak, by chrześcijanie jedząc skalane jedzenie w czasie postu, zhańbili się. Jednak święty Teodor Tiron z pomocą patriarchy Konstantynopola Evdoksija ostrzegł chrześcijan, aby nie kupowali jedzenia z targu, jedynie by sporządzili koljivo, czyli pszenicę z miodem i właśnie tym posilali się w czasie siedmiodniowego Wielkiego Postu. Dlatego też Cerkiew Prawosławna pozostawiła obyczaj spożywania koljiva na pamiątkę tamtych wydarzeń. Ciekawą symbolikę ma cukier i miód dodawany do gotowanej pszenicy - a mianowicie wyobraża on szczęśliwy żywot niebiański, który czeka na chrześcijan po śmierci. (...)

autor: ja.

Na wsi w cerkwi

Gdzie: 206, Novaci, Serbia
Dwa razy do roku pełnimy funkcję delegacji w cerkwi, 16 listopada i 6 maja. Wtedy swoje slawy obchodzą kolejno dziadek A. ze strony mamy, A. i jego rodzina. Listopadowa slawa to Ђурђиц (upamiętnienie przeniesienia relikwii św. Jerzego z Nikomedii do Lyddi), majowa Ђурђевдан ( upamiętnienie stracenia św. Jerzego). Cerkiew, której przypadają jest we wsi Novaci. Jest to mała cerkiew z młodym i dość nerwowym księdzem. 


Liturgia rozpoczyna się o 8 rano i trwa wyjątkowo krótko bo godzinę. Do cerkwi w celu poświęcenia przynosimy славско жито/ кољиво (czyt. slawsko żito/ koljiwo), w które należy włożyć i zapalić świeczkę. Dawniej do cerkwi przynosiło się również kołacz i kadzidło, wierzę że w niektórych regionach jest to nadal praktykowane. 
Po wejściu do cerkwi całujemy ikonę znajdującą się w centralnym punkcie cerkwi, przed ikonostasem. Następnie palimy świeczki w intencji żywych i zmarłych (może być i odwrotnie, świeczki, potem ikona). I już jesteśmy gotowi do modlitwy.


Niestety wiejskie cerkwie mają to do siebie, iż rzadko mają porządny chór, lub chociaż chórzystę... Jednak ja tego, który jest związany z tą konkretną cerkwią, mimo fałszu i zdecydowanie zbyt pośpiesznego śpiewania, nie zamieniłabym na innego. 



Jego wykonania pomagają mi przetrwać w zimnej cerkwi. Zawsze w czerwonej flanelowej koszuli i dżinsowej kurtce. Lubuje się w pieśniach, które zdecydowanie pochodzą z kanonu pieśni dziecięcych o Chrystusie na łące i św. Jerzym wymachującym mieczem :) Czyta Pismo Święte i śpiewa tak szybko, że można zrozumieć pojedyncze słowa. Ja mogę śledzić tok czytania, dzięki temu, że już kilka razy byłam na tych samych liturgiach oraz regularnym wizytom w kościele katolickim do 2 klasy podstawówki, gdyż spora część czytań jest bardzo podobna, lub taka sama. Ostatnio dokooptowano mu innego chórzystę i chyba kiepsko się dogadują gdyż mój ulubieniec najwyraźniej specjalnie zmienia pieśni by ten nowy nie mógł z nim śpiewać. Ot taki psikus w cerkwi.
Pod koniec Ksiądz święci koljivo, modląc się polewa każde odrobiną wina. Po zakończonej liturgii wierni zabierają koljivo oraz są częstowani kawałkiem cerkiewnego kołacza. Rozchodzą się do domów by tam rozpocząć świętowanie z bliskimi.
Tak to wygląda w małej cerkwi na wsi.


Powiazane teksty... Plugin for WordPress, Blogger...