Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem, ani pasjonatem astronomii. Jak to zwykle u mnie bywa lubię robić rzeczy, których zwykle nie robią. Tak też było dziś. Po pierwsze wstałam o godzinie 5 rano. Po drugie poszłam obserwować tytułowy tranzyt Wenus.
Spacer przez centrum o takiej porze jest czymś bezcennym. Cisza, powietrze lekkie i świeże, jeszcze nie czuć spalin. Na ulicach pusto, wszystko jeszcze pozamykane, jedynie piekarnie pracują pełną parą.
Postanowiliśmy, że słońce najlepiej obserwować z Twierdzy, gdyż i tam znajduje się planetarium. Umówiliśmy się z kolegą na moście. Było dość chłodno, słońce nisko, a niebo idealnie bezchmurne. Spacer przez most, wizyta w piekarni i już jesteśmy na Twierdzy.
Poeksperymentowaliśmy z różnymi filtrami, zdjęć dobrych nie zrobiliśmy, ale Wenus widzieliśmy, coś tam pewnie będzie na stronie A.
Następnie przeszliśmy w stronę planetarium i tam spotkaliśmy znajomych członków Towarzystwa Astronomicznego z teleskopami.
Wśród nich nie zabrakło oczywiście Tomy, który nie opuściłby żadnego wydarzenia czy to naukowego czy kulturalnego. Raz jeszcze spojrzeliśmy na Wenus i było po tranzycie. Następna taka okazja za ok. 100 lat.
Przed 7 było już po wszystkim, astronomowie rozeszli się do domów, a my poszliśmy na drugą stronę Twierdzy by popatrzeć na panoramę miasta . Pogoda i światło była świetna by zrobić kilka zdjęć. Zwykle gdy jesteśmy na twierdzy słońce jest zbyt mocne lub jest już ciemno, tak więc warto było wykorzystać okazję. Ja popstrykałam swoje, a A. swoje...
ale czy udalo Ci sie zobaczyc te Wenus?
OdpowiedzUsuńNo tak, tak jak napisałam, raz przez nasze amatorskie filtry, a potem przez teleskop :) Taka mała kropka na słońcu :)
OdpowiedzUsuń