Czas świąteczno-noworoczny inspiruje kulinarnie. Ponieważ grudniowe święta spędzam tu, jedynymi motywami świątecznymi były choinka, pieczenie (zapach cynamonowych ciasteczek...) i gotowanie. Tym razem eksperymentowałam w kuchni, z tak zwanymi, pierwszymi razami :) Postanowiłam uszczęśliwić moich współlokatorów deserem wedle przepisu ich mamy. Deser ten jest stosunkowo prosty w wykonaniu. Nie wiem czy ma swój polski odpowiednik, jak ktoś wie niech pisze.
Do rzeczy шненокле (czyt. sznenokle):
-6 jajek
-6 łyżek cukru
-mleko
Sześć białek ubijamy z cukrem na sztywną pianę. Wlewamy mleko do szerokiego i płaskiego garnka, gotujemy. Gdy mleko wrze łyżką nabieramy białko i takie spłaszczone kule wkładamy do mleka i obgotowujemy z obu stron. Wykładamy na duży talerz lub do pucharków.
Następny etap można wykonać na dwa sposoby:
1. Do mleka, w którym gotowaliśmy białka, dodajemy trochę cukru waniliowego + żółtka uprzednio wymieszane w odrobinie chłodnego mleka z 2 łyżkami mąki. Gotujemy i mamy budyń :)
2. Do mleka, w którym gotowaliśmy białka dodajemy budyń waniliowy.
Budyniem z przepisu 1 lub 2 polewamy nasze sznenokle. Odstawiamy do schłodzenia, najlepiej do lodówki.
Ponieważ to były moje pierwsze sznenokle, żółtka i mąkę dodałam od razu do ciepłego mleka i zrobiły mi się brzydkie grudki w budyniu, które są widoczne na zdjęciach. Aczkolwiek smak został oceniony na - jak u mamy :)
Smacznego - Пријатно
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz