Teksty bez polotu, z kiepską polszczyzną, okraszone zdjęciami autorskimi.

Zapraszam na nowy

Zapraszam na nowy adres bloga: sojka.ptica.rs

Преведи Przetłumacz

środa, 31 sierpnia 2011

Најлон

Gdzie: Vidovdansko Settlement, Nowy Sad, Serbia
Jest takie miejsce w Nowym Sadzie, które albo pokochasz, pozostajesz wierny i ciągle wracasz, albo po prostu nie lubisz, nigdy nie byłeś lub byłeś raz i nic - nie ma szału, chemia nie ta.  

Takim miejscem jest Најлон пијаца (czyt. najlon pijaca), targowisko, bazar - po prostu pchli targ - бувља пијаца (czyt. buvlja pijaca)

Najlon pijaca czyli nylonowy targ. Nazwa jak nie trudno sie domyśleć
pochodzi od początków bazarku gdy sprzedawcy rozkładali swoje towary na foliowych płachtach (tak też jest do dziś). 

Ci wtajemniczeni wiedzą, że na najlon wyrusza się w sobotę rano, latem nawet o 6 rano. Jak to na pchlim targu można tu kupić czego tylko dusza zapragnie. Do nabycia są: szczeniaczki, rybki, papużki, kurczaczki, warzywa, ubrania - nowe i nie koniecznie... kremy, rowery, stare zdjecia, monety zegarki szwajcarskie, rosyjskie, drukarki, monitory, stare telewizory, radia, filmy na dvd bardziej lub mnie oryginalne, kasety, płyty winylowe, meble nieraz bardzo stylowe, filiżanki, szklanki, instrumenty muzyczne, obrazy, gadżety erotyczne, zabawki, komiksy, książki...


w tym morzu osobliwości można co sobotę odbyć podróż w czasie. Widok skafandra do nurkowania rodem z lat 40-50 XX wieku, zalał mnie falą trwogi o bezpieczeństwo w takim sprzęcie 30 metrów pod wodą... widok hełmofonu pociągnął mnie w stronę beztroskiego dzieciństwa, kiedy to hełmofon był ulubioną zabawką...


Ducha najlonu tworza przede wszystkim cyganie, to z nimi można się porządnie tagować, a i trzeba. Tak naprawdę to ceny, które podają są już przygotowane do opuszczenia. 


-Ile to kosztuje? -200 dinarów. 
Z poważną miną odkładamy przedmiot i odchodzimy. Idziemy dalej, oglądamy, wybrzydzamy i wracamy po dłuższym czasie do naszego sprzedawcy. 
-Ile to kosztuje? -150 dinarów. -Oj nie, mam tylko 80. -Daj 100. 
Wyciągasz z kieszeni 80 dinarów. Sprzedane. Udana transakcja, my zadowoleni, a i sprzedawca zadowolony. Bo panuje zasada, że trzeba przełamać złą passę i czasem sprzedać za śmieszną sumę, by przyciągnąć dobrą energię i większy zarobek... no ale to chyba zasada jak na każdym innym pchlim targu.
No cóż faktem jest, iż sprzedający często nie wiedzą jaką wartość mają sprzedawane przedmioty, wartość książek często oceniana jest na podstawie grubości... i tak dalej.

Tłok, ścisk, hałas, trajkot, tumany kurzu. Można spacerować, można kupować lub tylko oglądać. Gdy kilka razy wybierzemy się na bazar i spędzimy na nim co sobotę po 2-3 godzinki, zauważymy znajome twarze, bo grupa ludzi, którzy szperają po foliowych płachtach jest stała i skrystalizowana. Po jakimś czasie już wiemy kto czego szuka... 


Ci sympatyczni państwo są zawsze świetnie przygotowani. Wielki parasol, który uchroni przed oparzeniami słonecznymi, kilka porządnych siatek, długie nogawki. Kupują roślinki, ubrania, drobne elementy do domu, drewniany wieszak, jakaś półka, pleciona wycieraczka, miedziane naczynia...

My z A. nabyliśmy kilka ciekawych książek, skórzaną walizkę, dobrych kilkadziesiąt płyt winylowych, powiększalnik do zdjęć i inne. Nie wspominając już o masie zegarków, które A. nabył, wyczyścił, poprawił, dodał sprężynkę, śrubkę, baterię, wskazówkę i sprzedał za niebagatelne pieniążki. Cóż takie hobby :)

Najlon szybko się kończy już około 12 wszyscy powoli się pakują o 13 nie ma żywej duszy jedynie pozostają drobiazgi, które w pośpiechu ominięto. Jedno jest pewne, zaraz ktoś przyjdzie i je pozbiera, a w następną sobotę rozłoży своје парче најлона - swój kawałek folii...



PS: Najlon oczywiście idzie z duchem czasu i ma swój rosnący w silę facebook :)

PS2: Początek miesiąca i nowa porcja komiksu już jest! Nawet nawiązuje trochę do tego posta, w związku z teorią, iż w każdym domu znajdują się, niepotrzebne domownikom, rzeczy o wartości 2-3 tysięcy euro. Trzeba się tylko zebrać w sobie, odnaleźć te rzeczy, wystawić na allegro, wynieść na bazar, wyprzedaż garażową lub coś w tym stylu...

17 komentarzy:

  1. czy to ten bazar, na którym byliśmy, gdzie można było kupić plastikowy karabin i części do starych pralek? super tam było!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ten! Teraz jest cud, miód bo słonecznie, wtedy była zimowa plucha...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam. było -1 a oni sprzedawali rybki na wolnym powietrzu. I jeden cygan wiózł gigantyczny obraz na rowerze. jest klimacik!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo znakomity zbiór i wybór zdjęć, a temat uderzył w samo serce.
    Chcesz ze mną w sobotę do Najlonu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Do najlonu, na najlon - czemu nie, może upoluję nowe zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zapamiętałam pudełko nieużywanych rapidografów Rotringa :) Wspomnienia powróciły...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, czy to jest ta pijaca przy poczcie, niedaleko ul. Cara Lazara?
    mam pare miłych wspomnień...:), a z dzezwy od rumuńskiego Cygana pije kawe do dziś:)
    Pozdrav Novom Sadu:):):)
    magda

    OdpowiedzUsuń
  8. a są tanie rowery?

    pozdrawiam,

    miłosz

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta, o której myślisz to Limanska pijaca, a Najlon jest na Klisie i myślę, że jest największym tego typu bazarem w NS. Ha ha każda "polska dżezwa" ma swoja porządną historię i dobrą energię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. a jest w sadzie jakieś ugrupowanie polaków? jeśli tak, to ja się piszę na piwko; wszystkiego dobrego, miłosz

    OdpowiedzUsuń
  11. Owszem są i tanie rowery i Polacy,a przynajmniej ja innych nie szukałam :)

    Co do rowerów to ceny od 600 do 37000 dinarów. Aczkolwiek nie gwarantuję ich pochodzenia, ja na przykład poszukuję na najlonie mojego skradzionego dwa miesiące temu roweru.

    OdpowiedzUsuń
  12. miło, to można by się kiedyś skrzyknąć i pójść nad Dunaj z napojami, co? po rower wybieram się od roku, każda porada się przyda; teraz jestem w domu, ale od paździerza znów w NS, pewnie na Detelinarze, choć to niepewne, jakby co, mój mail: slovensko@poczta.onet.pl; lepiej nie zaśmiecać bloga prywatą, pozdro, miłosz

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu, nie - przyda nam się (autorce i jej towarzyszowi) kontakt z żywym polskim językiem :)

    pozdr

    PS: od tych wszystkich komentarzy mam blogową tremę.

    OdpowiedzUsuń
  14. gitara, wyślijcie w wolnej chwili jakiegoś kontrolnego maila, żebyśmy mogli się dogadywać, jak najdzie ochota na wyjście; a trema zupełnie niepotrzebna, trzeba się przyzwyczajać - blog ściąga rzesze fanów:) pozdrowienia dla obojga

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha! Bliźniacze miejsce w Sarajewie, bliźniaczy post z zeszłego lata: http://mojesarajevo.blogspot.com/2010/06/gowa-lalki-jeden-but.html
    I bardzo podobne refleksje (rowery!), chociaż Najlon chyba bardziej pozytywny, bo Auto Pijaca fascynująco-dobijająca jednak jest.
    A może to tylko kwestia podejścia i chwili?

    pozzzz

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha ha świetne. Takie miejsca można odnaleźć wszędzie, ale rzadko podczas zwykłych turystycznych eskapad.
    Te balkankie bazary, według mnie, różnią się od tych "naszych" polskich atmosferą otwartości i swego rodzaju luzu. Pamiętam jak z dwa lata temu zabrałam. A. na bazar na Kole w Warszawie. Szukaliśmy jak zwykle winyli. Atmosfera byla taka, że można nożem kroić, kilka osób oburzyło się za robienie zdjęć - bo te obrazy to dzieła sztuki itd.

    Tutaj inaczej, z początku obawiałam się robić zdjęcia na bazarze w NS, by ktoś nie powiedział - żerujesz na naszej biedzie itd. A tu niespodzianka, za drugim-trzecim razem już znika ta obawa bo ludzie chcą pogadać, chcą by im zrobić zdjęcie (przede wszystkim cyganie), bo już cię widzieli już jesteś swój.

    Osobiście poznaliśmy kilka osób, które na codzień żyją w strasznych wrunkach(z dziećmi, bez wody i prądu) i czekają na weekend bo wiedzą, że zawsze coś zarobią i nawet jeśli nam wydają się to śmeiszne pieniądze im starcza na obiad, dwa...

    Ale to oczywiście moje doświadczenie. Strasznie się rozpisałam, ale temat mi bliski. Obiecuję jeszcze jeden tekst o Najlonie zimową porą, jak tylko spadnie śnieg...

    Ps: rower - obowiązkowe wyposażenie w Nowym Sadzie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Teraz będzie jeszcze śmieszniej: ja skomentowałam rok temu ten twój wyżej wymieniony wpis!
    :)

    OdpowiedzUsuń

Powiazane teksty... Plugin for WordPress, Blogger...