Teksty bez polotu, z kiepską polszczyzną, okraszone zdjęciami autorskimi.

Zapraszam na nowy

Zapraszam na nowy adres bloga: sojka.ptica.rs

Преведи Przetłumacz

poniedziałek, 30 lipca 2012

Pocztówka z Ukrainy

Gdzie: H10, Obwód iwanofrankiwski, Ukraina
Ukraina tym razem nas nie zauroczyła. Podejrzewam, że jeszcze damy jej kiedyś szansę. Dość nerwowa atmosfera na granicy, koszmarne drogi i jakoś tak nijak, czy to może wpływ zachwytu Rumunią? Honor uratował Lwów nocą, kwas chlebowy i Pan Myśliwy, który obdarował nas benzyną ze swojego baku...

klik na kolaż by go powiększyć

poniedziałek, 23 lipca 2012

Serbia-Rumunia-Ukraina-Polska cz. 02

Gdzie: DJ176, Mołdawica, Rumunia
Zdjęć z wyprawy jest pełno. Gdy zaczęłam oznaczać zdjęcia, które bym pokazała wyszło mi ponad 100. Dużo. Piękne pejzaże, mnóstwo kościołów i cerkwi, Jezus na krzyżu na każdym kroku, plątanina kabli na słupach, flagi, konie i krowy na porządnych drogach. Arad, Oradea, Cluj-Napoca, Bistriţa i jezioro, Vatra Dornei. Zachwycaliśmy się każdym skrawkiem Rumuni.

klik na kolaż by go powiększyć
Jednak naszym głównym celem była Bukowina i jej malowane monastyry. Z wielu wybraliśmy dwa: Moldoviţa i Suceviţa. Noclegi pod namiotem, ognisko, gwieździste niebo i czyste powietrze.
Obronne monastyry zachwycają malowanymi cerkwiami. Malowanymi gdyż ich ściany ozdobione są freskami zarówno w wewnątrz jak i na zewnątrz. Zewnętrzne malowidła najlepiej się zachowały na południowych ścianach cerkwi, na północnej ścianie cerkwi w monastyrze Moldoviţa praktycznie nie istnieją zniszczone przez warunki atmosferyczne. Na oglądaniu fresków można spędzić godziny. Podziwialiśmy je i niejednokrotnie dziwiliśmy się temu co widzieliśmy na ikonach i freskach. Znaki zodiaku w cerkwi? Wewnątrz z reguły nie wolno robić zdjęć.  A w monastyrze Suceviţa trwały prace renowacyjne fresków. Freski zewnętrzne cerkwi Moldoviţa powstały na początku  XVI wieku. Nas szczególne zainteresowały te nawiązujące do Imperium Osmańskiego. Jak się potem okazało powstały one w czasie panowania hospodara Mołdawii Petru Raresza, który zmagał się z falą turecką.
Monastyr Suceviţa powstał pod koniec XVI wieku z fundacji Jeremiego, Jerzego i Szymona Mohyłów. W muzeum znajdującym się na terenie monastyru można obejrzeć między innymi ich kapy pogrzebowe jak również piękne przedmioty liturgiczne.
Oba monastyry mogą się pochwalić zadbanymi, pięknymi różami, dbają o nie mniszki. Z jedną z nich po angielsku wynegocjowaliśmy bezpłatne wejście (nie mieliśmy lokalnej waluty, jedynie karty). Zazwyczaj płaci się za wejście i możliwość robienia zdjęć.
Po tym jak zobaczyliśmy malowane cerkwie już nic nie było w stanie nas bardziej zachwycić, a ja spełniłam jedno ze swoich małych, podróżniczych marzeń. Cała Bukowina, jej monastyry i cerkwie to jedne z bardziej fascynujących rzeczy jakie kiedykolwiek widziałam.
Chaotyczny ten wpis, ale są obiecane zdjęcia :)

Cerkiew Zwiastowania w monastyrze Moldovita
 
 
 
 
 
Цариград, Konstantynopol, Carogród...
 
Z lewej: św. Jerzy, św. Demetriusz, św. Markuriusz. Po prawej dość zaskakująca ikona, nigdy podobnej nie widziałam,  na razie nie znalazłam nic na jej temat, kim są przedstawione na niej postacie? Szukam dalej :)
 
 

 Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego w monastyrze Suceviţa

 
 
 
 
 
 
 
Smoki były wszędzie
Śmierć jako kościotrup na koniu na prawosławnej cerkwi?
 
 
Drabina do raju, drabina cnót

niedziela, 15 lipca 2012

Serbia-Rumunia-Ukraina-Polska cz. 01

Gdzie: DJ172F, Mintiu Gherlii, Rumunia
Trochę wstyd tak długi nie pisać na blogu. Jednak po przerwie bardzo ciężko coś sensownego napisać. Podróże wciągają, Warszawa wciąga.
Jak już wspominałam planowaliśmy podróż do Polski przez Rumunię i Ukrainę. Planowaliśmy i podróż ciągle przekładaliśmy ciągle o jeden dzień i jeszcze jeden już chcieliśmy zrezygnować z nowego planu i jechać jak zwykle przez Węgry...
Wreszcie zapadła decyzja, jedziemy i zabieramy z nami kolegę. Ponieważ w Serbii od czerwca panują okrutne upały postanowiliśmy wyjechać wieczorem by uniknąć piekielnego słońca. Nasza podróż była dość spontaniczna, bez gpsa, map... coś tam zaplanowaliśmy z mapą wujka google... co nie zawsze jest dobrym pomysłem :) 
Dzięki niemu w środku nocy znaleźliśmy się na nieaktualnym serbsko-rumuńskim przejściu granicznym. Powinniśmy już wcześniej coś zacząć podejrzewać gdyż drogowskazy prowadzące do przejścia wyglądały jakby były z poprzedniej epoki, niebiesko-białe, wyblakłe, zardzewiałe, nawet czcionka była jakaś taka niedzisiejsza... Lokalni policjanci byli nawet skłonni nas puścić za drobną opłatą 100 euro od osoby i wyczuliśmy, że to nie był żart. Podziękowaliśmy za tę ich wspaniałomyślną propozycję i pojechaliśmy na drugie przejście. Takie oficjalne. Europejskie. I tutaj też było wesoło.
Nie zabrałam ze sobą papierów o pobycie tymczasowym, w tej radosnej atmosferze wyjazdu zabrałam paszport i tyle. Pan na granicy nie mógł się doszukać stempelka z tego roku, nie mógł bo go tam nie było... po mojej półgodzinnej rozmowie z radosnym i skrupulatnym panem udało mi się go przekonać, że nie warto w środku nocy dzwonić na policję, a że może wjechałam ostatnio do Serbii na dowód osobisty... było wesoło, uśmiechaliśmy się, ale groźba kary w wysokości od 500 euro oraz zakaz wjazdu do srb sprawiała, że w środku nie było mi do śmiechu i ledwo robiłam dobrą minę do złej gry. Uratowała mnie dobra gadka w języku serbskim, to zawsze działa. Pan w rezultacie załapał, że coś było nie tak, ale też podchwycił grę i brnął dalej... W rezultacie pośmialiśmy się z tych z przejścia granicznego Horgoš (że tacy niby srodzy, granica z UE, a papierów nigdy nie sprawdzali), trochę o planach ślubno-rodzinnych i takich tam i puścili nas wolno.
România!
Po krótkim postoju, by powdychać nocnego rumuńskiego powietrza, postanowiliśmy kupić mapę co by jednak nie błądzić zbytnio. Przejechaliśmy tylko 700 km przez ten kraj, zobaczyliśmy mały jej wycinek i już stwierdziliśmy, że trzeba tu wrócić. Zwykle Rumunia nie ma najlepszej opinii, w Serbii powtarza się te same historie o biednej Rumuni i czasach gdy można było tam pojechać z butelką Pepsi i załatwić za to wszystko... 
Te czasy zdecydowanie minęły, przynajmniej w północnej części kraju. Drogi rewelacyjne, miasteczka czyste, ludzi mili, tylko ten rumuński ;)  

cdn

Powiazane teksty... Plugin for WordPress, Blogger...