Teksty bez polotu, z kiepską polszczyzną, okraszone zdjęciami autorskimi.

Zapraszam na nowy

Zapraszam na nowy adres bloga: sojka.ptica.rs

Преведи Przetłumacz

niedziela, 30 grudnia 2012

Kawa - przyszłość ci przepowie

Gdzie: Serbia
Temat jak znalazł na koniec roku, dla niektórych nic specjalnego, dla innych przełomowy moment, który zawsze ma w sobie coś magicznego. Czas planów, podsumowań, wróżby itp.

Zdaje się, że to typowo bałkańska sprawa. Słyszałam o wróżeniu z fusów herbaty, ale z kawy? A jednak z kawy się wróży i jest to dość popularne. W Serbii nazywa się to гледање у шољу dokładnie patrzenie/zaglądanie w filiżankę.
By dowiedzieć się czegoś o przyszłości, należy (najlepiej w towarzystwie kobiet) wybić kawę przyrządzoną po turecku tudzież po serbsku, domaćą czy jak zwał tak zwał. Wskazówki jak taką kawę przygotować w tym tekście.

sobota, 29 grudnia 2012

Ernesto i Josip

Gdzie: Koceljevo, Serbia

Za każdym razem gdy spoglądam w To okno w mojej głowie rozbrzmiewa jedna z dwóch pieśni. Potem cały dzień, albo i dwa, nie mogę się od nich uwolnić.
Rozczula mnie widok Komendanta Ernesto Che Guevary (mam do Che sentyment, swego czasu chodziłam do podstawówki jego imienia), flagi Jugosławii oraz portret Josipa Broza Tito, ten ostatni jak już kiedyś wspomniałam nie umiera nigdy

niedziela, 23 grudnia 2012

3 dni w Nowym Sadzie

Gdzie: Nowy Sad, Serbia
Krótka wizyta w naszym starym mieście. Eh chyba jednak niebawem tam wrócimy. Miasto to miasto i nie ma tu dyskusji. Łatwość z jaką można w ciągu dwóch dni załatwić sto spraw, wydarzenia kulturalne, aktywni ludzie. Niestety pogoda dała nam w prezencie tylko jeden ładny i słoneczny dzień. 


W piątek miastem zapanowała mgła gęsta jak mleko. Lekki minus również dawał się we znaki. Jednak nic sobie z tego nie robiliśmy. Pędząc na kolejne spotkania, w kolejne miejsca, wieczorne wydarzenia, przerywając ten pęd jedynie chwilą wytchnienie przy kawie czy też dobrym postnym obiedzie. 


Liczyłam trochę, że poczują świąteczną atmosferę. Jednak w tym roku miasto niespecjalnie śpieszyło się z ozdobieniem ulic, dopiero w piątek montowali światełka na głównym placu i deptaku. Sklepy też jakby mniej przyozdobione, śniegu nie ma. Choinki na placu się nie dopatrzyliśmy, pewnie dziś ją wystawili. Oddźwięk kryzysu, zmiany władzy w mieście? 


W Warszawie lepią się pierogi, a mi o polskich świętach przypomina jedynie kartka z życzeniami od rodziców i jedna przyozdobiona choinka przed tutejszą fabryką soków. W Nowym Sadzie co roku kupowaliśmy choinkę z korzeniami lub kilka świeżych gałązek ozdabialiśmy 24 grudnia, w tym roku jeszcze o tym nie pomyśleliśmy. W Serbii choinkę jeśli już się ubiera to bardziej w okolicy Nowego Roku. 
 

Детињци

Gdzie: Serbia
W zeszłym roku nie napisałam nic o Serbskich zwyczajach około Bożonarodzeniowych. W tym roku postaram się bardziej. 
Dziś było święto zwane детињци (czyt. detińci) jest to święto dzieci. Wypada zawsze w trzecią niedzielę przed prawosławnym Bożym Narodzeniem (Божић - bożić). Tego dnia rodzice, po powrocie z cerkwi lub po prostu rano związują swoje dzieci, swoje albo cudze. Związują im ręce, albo nogi, przywiązują do stołu, krzesła. Wiązać można sznurem, sznurkiem, paskiem, wstążką, szalikiem... Wydaje się dziwne? 
Trochę jest, ale ma to swoje znaczenie. Oczywiście chodzi o symboliczne więzy rodzinne, harmonię itd. Ma to jeszcze jakąś symbolikę ale chwilowo nie mogę sobie przypomnieć czy chodzi o bycie oszczędnym i uczciwym. Dzieci mogą się wykupić z "niewoli" drobnymi prezentami dla rodziców.
Wszytko odbywa się w wesołej rodzinnej atmosferze. Dzieci mają o tyle dobrze, że za tydzień mogą odpłacić mamie (święto материце - materice) pięknem za nadobne i ją związać. Materice to jeden z największych świąt ku czci kobiet, a w szczególności matek (taki trochę Polski Dzień Matki). Mama również po przyjęciu życzeń może się wykupić prezentami, które daje dzieciom. Dzieci oczywiście mogą związać, również zamężną sąsiadkę byleby tylko dostać drobny prezent (mogą to być owoce, czekolada...)
A za 2 tygodnie mogą związać tatę (оци - oci lub очеви - oczewi). W tym roku Oci wypadają 6 stycznia, czyli w Бадњи Дан (czyt. badni dan). 7 stycznia to już Boże Narodzenie...

PS: my już mali zdecydowanie nie jesteśmy, ale tata A. chciał nas trochę postraszyć i przyszedł do nas z paskiem w ręku, z wiązania zrezygnował bo chyba nie dałby rady ;)


czwartek, 20 grudnia 2012

Pierwszy śnieg już był

Gdzie: Serbia
spadł ponad tydzień temu, a teraz już prawie nie ma po nim śladu - szkoda. 
Nowy Rok i Święta zapowiadają się znowu bezśnieżne - szkoda. 
Sezon slaw w pełni - pękamy w szwach, mimo że postne.
Mała wyprawa na stare śmieci NS- już jutro.

A ze śniegu i tak najbardziej ucieszył się właśnie On

czwartek, 13 grudnia 2012

Вирџина

Gdzie: R-18, Šavnik, Czarnogóra
Będzie to zupełnie inny post od ostatnich. Ponad dwa lata temu moja koleżanka kończyła swoją karierę studentki dziennikarstwa. Przygotowywała jako pracę dyplomową reportaż radiowy o Stanie Cerović ostatniej czarnogórskiej Вирџиние (czyt. wirdżinie), jak ją nazywają. 
Kim były virdżiny? Ano w dużym uproszczeniu kobiety, które z braku męskiego potomka w rodzinie w okresie dzieciństwa przyjmowały rolę chłopca, a potem mężczyzny. Nie tylko w kontekście objęcia obowiązków, które przypadały mężczyznom (prowadzenie gospodarstwa), ale i miały prawo do zachowywania się jak prawdziwy mężczyzna: pić, palić, zachowywać i ubierać się po męsku, spędzać czas wolny w ich towarzystwie. Warunkiem było zachowanie czystości. Zjawisko przejmowania roli męskiej przez dziewczynki, wydaje się być unikatowe, znane jest w północnej Albanii, Czarnogórze, Macedonii, na południu Serbii, od XIX wieku. 
Z różnych tekstów, które czytałam wynika ten sam ciekawy wniosek, niemalże wszystkie virdżiny pałały wyjątkową niechęcią w stosunku do kobiet, irytowało je sama ich obecność, sposób zachowania, tematy, na które rozmawiały.
Ciekawy jest również opisany przypadek Miraša Karadžića, który to urodził się jako Milica, jednak po śmierci ojca matka podjęła decyzję, że dziewczynka przywdzieje męskie ubrania. Milica w dokumentach państwowych figurowała jako gospodarz Miraš i do tego stopnia wcieliła się w rolę męską, iż podobno wystąpił u niej całkowity zanik menstruacji. Podobno za pozwoleniem księdza, została pochowana w męskim ubraniu. 
Zjawisko to wykraczało (a może nadal wykracza) po za granice religii, występowało w społecznościach zarówno muzułmańskich, jak i katolickich, czy prawosławnych.
W Czarnogórze podobno pozostała tylko jedna virdżina - właśnie Stana. W Albanii można ich do dziś spotkać kilkadziesiąt.

A oto fragmenty wspomnianego reportażu, przesłuchany, jako tako przetłumaczony, zapisany. Rozmowę prowadziła Nataša Krsmanović:

W Czarnogórze, niedaleko od Szawnika, a daleko od współczesnego świata już ponad 70 lat żyje Stana Cerović. Najmłodsza córka Milije Cerovića i zarazem jego jedyny spadkobierca. Jedna z ostatnich czarnogórskich virdżin, jak jest znana wśród ludzi. Zimy spędza we wsi Tuszina, a lato na stokach pasma górskiego Sinjajevina.
Odkąd przybyła do swojej koleby w Sinjajevinie, Stana Cerović od pogoni za swoimi krowami, które w górach niemalże zdziczały, Stana nie nadąża ni chleba zjeść. Filiżanka mleka i młody kajmak przed snem to jedyne co zdąży złapać, a tak jest, jak mówi, od czasu gdy w domu nie ma kobiecej ręki. Dwie starsze siostry dawno wyszły za mąż. Borika jest w miasteczku i nie porusza się, a najmłodsza siostra Koka umarła 20 lat temu.

  
Stana: jaka to była piękność eh, do dziś ją wspominają, umarła młodo 
Dziennikarka: wyszła za mąż? 
S.: nie. Przychodzili ludzie uczeni, mało który chłop,(...) gdybyś ją zobaczyła na zdjęciu... ale jakiś zły los, musi być jakiś los 
Dz.: a czy miałyście więcej braci, sióstr? 
S.: jedna wyszła za mąż w Bukowvicy, jedna w okolicy Żabljaka, a dwaj bracia umarli jako dzieci, eee tak to. Jak nie da to nie da.

Dlatego, że nie miały brata, najmłodsza z sióstr, Stana, już jako dziecko zdecydowała, że nigdy nie wyjdzie za mąż, nie zmieni nazwiska Cerović, i że nie opuści ojcowizny. Ludzie taką kobietę nazywa virdżina, tobelija lub ostajnica. 

Dz.: a ty kiedyś wyszłaś za mąż? 
S.: a co to mówisz! Słyszysz, co się mnie pyta, że wyjdę za mąż jeszcze nie zwariowałam, że zostawię mój ładny dom i odejdę do cudzego. Nie ja, na boga, wiesz... ja to jak taka byłam, ja tacie powiedziałam, że ja nie chcę cię tato zostawić, one niech idą gdziekolwiek chcą ...

I odeszły szybko, a ona dzieciństwo spędziła z chłopcami. Rówieśnice mówią, że nigdy jej nie widziały w spódnicy, że jeszcze rzadziej, że zachowuje się jak dziewczynka. 

Kobieta: ja odkąd ją znam na zabawach tańczyła tak samo jak mężczyzna, ona nie tańczyła tak jak my, ale jak mężczyzna i zawsze stawiała szajkaczę, czapkę na bakier.                                                                                      
Dz.: a czy chciała się bawić z dziewczynkami?                                            
Kobieta: nigdy jej nie widziałam, tylko z mężczyznami i ona jest prawdziwym mężczyzną!

Z daleka i wygląda jak mężczyzna. W szerokich spodniach, wełnianym swetrze i z przekrzywionym czerwonym beretem na głowie. Jedynie po wzroście można powiedzieć, że nie jest to typowy czarnogórski gospodarz.
  
S.: wszyscy mi z rodziny mówili, że przypominam tatę, jestem podobna do taty, a tata był poważany, brali z niego przykład... a byłam i ja ..... 8 lat, nie było lepszego, ładniejszego ucznia ode mnie. Ale bieda mnie zniszczy, umrze ojciec, umrze matka, siostra poszła swoją drogą...wszystko to skończy, wdzięczna.                                                                                      

Jej twarz dziś jest pełna zmarszczek, drobne zielone oczy smutno się śmieją, a ostatnie cztery zęby pokazują się za każdym razem gdy się z całego serca zaśmieje. Mówi jak mężczyzna, żartuje jak młokos, pali jak smok (w oryginale: jak turek). Jedynie jest ciekawska jak prawdziwa kobieta. W rozmowie jest bardzo bezpośrednia, ale i bardzo chłodna i nie przyjemna kiedy pojawi się ktoś kogo nie zna. O tym nas uprzedzono kiedy to w deszczu ruszyliśmy do jej górskiej koleby. Staliśmy półgodziny prze drzwiami, póki Stana nie zebrała swoich krów z pastwiska. 
A w środku mimo, iż był jeszcze dzień, było ciemno, choć oko wykol, pokój pachniał mlekiem i tytoniem, a jedyne resztki dnia wpadały do pokoju przez maleńkie okienko, pod którym stał stół z resztkami śniadania. Dwa łóżka z lewej strony, pełne koców, a na ścianach, wylepionych gazetami, dwie lampy oliwne i kalendarz z roku 1991. Wszędzie dookoła  garnki i miski, w których przygotowuje się skorup (kajmak). Wokół kuchni porozrzucane drwa, a Stana zamiast rozpalić ogień, najpierw zawija tytoń.

 
 

S.: już dawno zostało powiedziane: nie stoi dom na ziemi ale na kobiecie. Człowiek (mężczyzna) jest jak gość, idzie, pracuje, gospodyni w domu, jak przyjdzie przygotowane jedzenie, przygotowane wszystko. A ja sama, jak się zmęczę tam to już mi nic się nie chce.   
                                                                                                                                                                Po ciężki dniu Stana przygotowuje ciasto na chleb i przy kawie i papierosie, nie idzie spać do późna w nocy. Do łóżka idzie po północy, a wstaje jak musi, zwykle ok. 8. Dzień zwykle rozpoczyna się od dojenia krów. One są dla niej najlepszymi koleżankami, a i innych nigdy nie miała. A i o kobietach nie ma dobrego zdania, zawsze bardziej lubiła rozmawiać z mężczyznami. 
S.: (...) wszystko roztrząsają od morza do Dunaju, gdzie kto, jaki, gdzie jaka, wszystko to roztrząsają, a ja tego nie lubię słuchać. A ludzie (mężczyźni) rozmawiają o wojnach o ludziach -......-.                                                                                                                             

Podobnie Stana myśli i o muzyce, która również jest rodzaju żeńskiego.                                 

S.: e muzyka, muzyka... po co mam słuchać bazsensu, te z gołymi pupami, co skaczą gołe, ehh...

Nie rozumie współczesnego sposobu życia, a macierzyństwo, męża i muzykę  zamieniła  rolą gospodarza, w teraz już  pustym domu. Pragnienie posiadania brata, zamieniła miłością do sióstr. Potrzebę by zostać matką już dawno zdusiła, a samotne życie uważa za wolę boską. Cieszy ją już tylko cudze szczęście.

 *****

O Stanie pisali i inni, i chyba stała się już swego rodzaju ciekawostką dziennikarsko-turystyczną. Chodź obcych nie lubi przyjmować to lubi rozmawiać. Jeden z nich, kiedy to szukał Virdżine/Tobelije rozmówcy reagowali tak: wygląda na to, że macie na myśli Kapitana? Stanu Cerović, Naszego Stanka...

Jeśli spotkacie ją w górach, nie próbujcie z nią babskich ploteczek, może was wygonić gdzie pieprz rośnie.

Polecam ciekawy (aczkolwiek niewyczerpujący tematu) genderowy, antropologiczny tekst autorstwa Karoliny Bielenin.

Zdjęcia wykonane w lipcu 2012 przez Bojane Snegić


niedziela, 9 grudnia 2012

Zimowy Najlon

Gdzie: Serbia
Zasypało nas. Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami. Zasypany Belgrad, Nowy Sad, ale i cała Serbia. Zajrzałam do zeszłorocznych zdjęć i co się okazuje. W zeszłym roku śnieg spadł i nas zasypał dopiero w lutym! Listopad był chłodny, a nie jak w tym roku nawet 18 stopni +, a grudzień zimny ale suchy.
A oto zdjęcia zrobione dokładnie rok temu na bazarze Најлон w Nowym Sadzie, na nogach mam fioletowe trampki, które dziś schowałam do szafy, a na sobie cienki płaszczyk. Dziś wyciągnęłam szalik, rękawiczki i zimowe okrycia wierzchnie brrr. 

środa, 5 grudnia 2012

Kryzys herbaciany

Gdzie: Serbia
Po tylu latach (ha to już cztery) zaczynam zapominać co też takiego mnie na początku w Serbii i Serbach zaskakiwało. Wtopiłam się i już prawie nic mnie nie dziwi. Dodatkowo rozpieścił mnie Nowy Sad, uśpił moją czujność.
Jedną z takich rzecz jest deficyt czarnej herbaty w kawiarniach. Zapomniałam o tym, że w większości kawiarni, knajpek, restauracji, schronisk w jakich byłam w Serbii, na pytanie jakie herbaty mają w ofercie otrzymywałam odpowiedź: hibiskus, mięta, rumianek.

чај - herbata, jest szansa, że mają więcej niż jedną...
Gdy nieopatrznie, bez zastanowienie poprosiłam po prostu o herbatę, nigdy nie dostałam czarnej, a zawsze miętkę lub co to tam mieli pod ręką.
W ciągu ostatnich dwóch lat w Nowym Sadzie, a i Belgradzie ta sytuacja zupełnie się zmieniła. Wybór herbat jest duży, od czarnych do zielonych, kompozycje owocowo-kwiatowe, czego tylko zapragniesz. Pewnie dlatego zapomniałam, że za miastem nadal obowiązuje zasada maksymalnie trzech herbat w menu.
Co ciekawe herbat w sklepach w mieście nie brakuje, jednak te bardziej egzotyczne mają też bardzie egzotyczne ceny. Jednak np. herbaty owocowe w torebkach są kiepskiej jakości, już lepiej kupować na wagę w sklepach ze zdrową żywnością. 
U nas w domu herbata jest czymś normalnym i naturalnym. Zawsze mamy zapas różnych czarnych herbat, zieloną, kilka owocowych, miętę, rumianek, macierzankę i obowiązkowa herbatę górską, rtanjska (nazwa od masywu górskiego Rtanj, jej głównym składnikiem jest планински чубар - cząber górski)

Mięta, rumianek, hibiskus...
Ale tak między nami to  kto pije herbatę tak z własnej woli? Przecież nie jesteśmy chorzy! ;) Tak, bo większość ludzi, z którymi na temat herbaty rozmawiałam, herbatą pije głównie w chorobie lub zimą.

PS: A to, że Nowy Sad szybko nadrabia zaległości jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju nowinki, można zaobserwować pojawieniem się bubble tea. Tak, tak kulki są już w Serbii, w Belgradzie pewnie też lub niebawem będą. 


sobota, 1 grudnia 2012

Gdzie: Serbia
Podobno żegnamy jesień, 
zapowiadają śnieg... 
Ja im coś nie do końca wierzę, 
 na wszelki wypadek pozostawiam jesienną pocztówkę.
O Hadze nie będzie
a o herbacie i virdžinie... 


Powiazane teksty... Plugin for WordPress, Blogger...