Strony

niedziela, 30 grudnia 2012

Kawa - przyszłość ci przepowie

Temat jak znalazł na koniec roku, dla niektórych nic specjalnego, dla innych przełomowy moment, który zawsze ma w sobie coś magicznego. Czas planów, podsumowań, wróżby itp.

Zdaje się, że to typowo bałkańska sprawa. Słyszałam o wróżeniu z fusów herbaty, ale z kawy? A jednak z kawy się wróży i jest to dość popularne. W Serbii nazywa się to гледање у шољу dokładnie patrzenie/zaglądanie w filiżankę.
By dowiedzieć się czegoś o przyszłości, należy (najlepiej w towarzystwie kobiet) wybić kawę przyrządzoną po turecku tudzież po serbsku, domaćą czy jak zwał tak zwał. Wskazówki jak taką kawę przygotować w tym tekście.

sobota, 29 grudnia 2012

Ernesto i Josip


Za każdym razem gdy spoglądam w To okno w mojej głowie rozbrzmiewa jedna z dwóch pieśni. Potem cały dzień, albo i dwa, nie mogę się od nich uwolnić.
Rozczula mnie widok Komendanta Ernesto Che Guevary (mam do Che sentyment, swego czasu chodziłam do podstawówki jego imienia), flagi Jugosławii oraz portret Josipa Broza Tito, ten ostatni jak już kiedyś wspomniałam nie umiera nigdy

niedziela, 23 grudnia 2012

3 dni w Nowym Sadzie

Krótka wizyta w naszym starym mieście. Eh chyba jednak niebawem tam wrócimy. Miasto to miasto i nie ma tu dyskusji. Łatwość z jaką można w ciągu dwóch dni załatwić sto spraw, wydarzenia kulturalne, aktywni ludzie. Niestety pogoda dała nam w prezencie tylko jeden ładny i słoneczny dzień. 


W piątek miastem zapanowała mgła gęsta jak mleko. Lekki minus również dawał się we znaki. Jednak nic sobie z tego nie robiliśmy. Pędząc na kolejne spotkania, w kolejne miejsca, wieczorne wydarzenia, przerywając ten pęd jedynie chwilą wytchnienie przy kawie czy też dobrym postnym obiedzie. 


Liczyłam trochę, że poczują świąteczną atmosferę. Jednak w tym roku miasto niespecjalnie śpieszyło się z ozdobieniem ulic, dopiero w piątek montowali światełka na głównym placu i deptaku. Sklepy też jakby mniej przyozdobione, śniegu nie ma. Choinki na placu się nie dopatrzyliśmy, pewnie dziś ją wystawili. Oddźwięk kryzysu, zmiany władzy w mieście? 


W Warszawie lepią się pierogi, a mi o polskich świętach przypomina jedynie kartka z życzeniami od rodziców i jedna przyozdobiona choinka przed tutejszą fabryką soków. W Nowym Sadzie co roku kupowaliśmy choinkę z korzeniami lub kilka świeżych gałązek ozdabialiśmy 24 grudnia, w tym roku jeszcze o tym nie pomyśleliśmy. W Serbii choinkę jeśli już się ubiera to bardziej w okolicy Nowego Roku. 
 

Детињци

W zeszłym roku nie napisałam nic o Serbskich zwyczajach około Bożonarodzeniowych. W tym roku postaram się bardziej. 
Dziś było święto zwane детињци (czyt. detińci) jest to święto dzieci. Wypada zawsze w trzecią niedzielę przed prawosławnym Bożym Narodzeniem (Божић - bożić). Tego dnia rodzice, po powrocie z cerkwi lub po prostu rano związują swoje dzieci, swoje albo cudze. Związują im ręce, albo nogi, przywiązują do stołu, krzesła. Wiązać można sznurem, sznurkiem, paskiem, wstążką, szalikiem... Wydaje się dziwne? 
Trochę jest, ale ma to swoje znaczenie. Oczywiście chodzi o symboliczne więzy rodzinne, harmonię itd. Ma to jeszcze jakąś symbolikę ale chwilowo nie mogę sobie przypomnieć czy chodzi o bycie oszczędnym i uczciwym. Dzieci mogą się wykupić z "niewoli" drobnymi prezentami dla rodziców.
Wszytko odbywa się w wesołej rodzinnej atmosferze. Dzieci mają o tyle dobrze, że za tydzień mogą odpłacić mamie (święto материце - materice) pięknem za nadobne i ją związać. Materice to jeden z największych świąt ku czci kobiet, a w szczególności matek (taki trochę Polski Dzień Matki). Mama również po przyjęciu życzeń może się wykupić prezentami, które daje dzieciom. Dzieci oczywiście mogą związać, również zamężną sąsiadkę byleby tylko dostać drobny prezent (mogą to być owoce, czekolada...)
A za 2 tygodnie mogą związać tatę (оци - oci lub очеви - oczewi). W tym roku Oci wypadają 6 stycznia, czyli w Бадњи Дан (czyt. badni dan). 7 stycznia to już Boże Narodzenie...

PS: my już mali zdecydowanie nie jesteśmy, ale tata A. chciał nas trochę postraszyć i przyszedł do nas z paskiem w ręku, z wiązania zrezygnował bo chyba nie dałby rady ;)


czwartek, 20 grudnia 2012

Pierwszy śnieg już był

spadł ponad tydzień temu, a teraz już prawie nie ma po nim śladu - szkoda. 
Nowy Rok i Święta zapowiadają się znowu bezśnieżne - szkoda. 
Sezon slaw w pełni - pękamy w szwach, mimo że postne.
Mała wyprawa na stare śmieci NS- już jutro.

A ze śniegu i tak najbardziej ucieszył się właśnie On

czwartek, 13 grudnia 2012

Вирџина

Będzie to zupełnie inny post od ostatnich. Ponad dwa lata temu moja koleżanka kończyła swoją karierę studentki dziennikarstwa. Przygotowywała jako pracę dyplomową reportaż radiowy o Stanie Cerović ostatniej czarnogórskiej Вирџиние (czyt. wirdżinie), jak ją nazywają. 
Kim były virdżiny? Ano w dużym uproszczeniu kobiety, które z braku męskiego potomka w rodzinie w okresie dzieciństwa przyjmowały rolę chłopca, a potem mężczyzny. Nie tylko w kontekście objęcia obowiązków, które przypadały mężczyznom (prowadzenie gospodarstwa), ale i miały prawo do zachowywania się jak prawdziwy mężczyzna: pić, palić, zachowywać i ubierać się po męsku, spędzać czas wolny w ich towarzystwie. Warunkiem było zachowanie czystości. Zjawisko przejmowania roli męskiej przez dziewczynki, wydaje się być unikatowe, znane jest w północnej Albanii, Czarnogórze, Macedonii, na południu Serbii, od XIX wieku. 
Z różnych tekstów, które czytałam wynika ten sam ciekawy wniosek, niemalże wszystkie virdżiny pałały wyjątkową niechęcią w stosunku do kobiet, irytowało je sama ich obecność, sposób zachowania, tematy, na które rozmawiały.
Ciekawy jest również opisany przypadek Miraša Karadžića, który to urodził się jako Milica, jednak po śmierci ojca matka podjęła decyzję, że dziewczynka przywdzieje męskie ubrania. Milica w dokumentach państwowych figurowała jako gospodarz Miraš i do tego stopnia wcieliła się w rolę męską, iż podobno wystąpił u niej całkowity zanik menstruacji. Podobno za pozwoleniem księdza, została pochowana w męskim ubraniu. 
Zjawisko to wykraczało (a może nadal wykracza) po za granice religii, występowało w społecznościach zarówno muzułmańskich, jak i katolickich, czy prawosławnych.
W Czarnogórze podobno pozostała tylko jedna virdżina - właśnie Stana. W Albanii można ich do dziś spotkać kilkadziesiąt.

A oto fragmenty wspomnianego reportażu, przesłuchany, jako tako przetłumaczony, zapisany. Rozmowę prowadziła Nataša Krsmanović:

W Czarnogórze, niedaleko od Szawnika, a daleko od współczesnego świata już ponad 70 lat żyje Stana Cerović. Najmłodsza córka Milije Cerovića i zarazem jego jedyny spadkobierca. Jedna z ostatnich czarnogórskich virdżin, jak jest znana wśród ludzi. Zimy spędza we wsi Tuszina, a lato na stokach pasma górskiego Sinjajevina.
Odkąd przybyła do swojej koleby w Sinjajevinie, Stana Cerović od pogoni za swoimi krowami, które w górach niemalże zdziczały, Stana nie nadąża ni chleba zjeść. Filiżanka mleka i młody kajmak przed snem to jedyne co zdąży złapać, a tak jest, jak mówi, od czasu gdy w domu nie ma kobiecej ręki. Dwie starsze siostry dawno wyszły za mąż. Borika jest w miasteczku i nie porusza się, a najmłodsza siostra Koka umarła 20 lat temu.

  
Stana: jaka to była piękność eh, do dziś ją wspominają, umarła młodo 
Dziennikarka: wyszła za mąż? 
S.: nie. Przychodzili ludzie uczeni, mało który chłop,(...) gdybyś ją zobaczyła na zdjęciu... ale jakiś zły los, musi być jakiś los 
Dz.: a czy miałyście więcej braci, sióstr? 
S.: jedna wyszła za mąż w Bukowvicy, jedna w okolicy Żabljaka, a dwaj bracia umarli jako dzieci, eee tak to. Jak nie da to nie da.

Dlatego, że nie miały brata, najmłodsza z sióstr, Stana, już jako dziecko zdecydowała, że nigdy nie wyjdzie za mąż, nie zmieni nazwiska Cerović, i że nie opuści ojcowizny. Ludzie taką kobietę nazywa virdżina, tobelija lub ostajnica. 

Dz.: a ty kiedyś wyszłaś za mąż? 
S.: a co to mówisz! Słyszysz, co się mnie pyta, że wyjdę za mąż jeszcze nie zwariowałam, że zostawię mój ładny dom i odejdę do cudzego. Nie ja, na boga, wiesz... ja to jak taka byłam, ja tacie powiedziałam, że ja nie chcę cię tato zostawić, one niech idą gdziekolwiek chcą ...

I odeszły szybko, a ona dzieciństwo spędziła z chłopcami. Rówieśnice mówią, że nigdy jej nie widziały w spódnicy, że jeszcze rzadziej, że zachowuje się jak dziewczynka. 

Kobieta: ja odkąd ją znam na zabawach tańczyła tak samo jak mężczyzna, ona nie tańczyła tak jak my, ale jak mężczyzna i zawsze stawiała szajkaczę, czapkę na bakier.                                                                                      
Dz.: a czy chciała się bawić z dziewczynkami?                                            
Kobieta: nigdy jej nie widziałam, tylko z mężczyznami i ona jest prawdziwym mężczyzną!

Z daleka i wygląda jak mężczyzna. W szerokich spodniach, wełnianym swetrze i z przekrzywionym czerwonym beretem na głowie. Jedynie po wzroście można powiedzieć, że nie jest to typowy czarnogórski gospodarz.
  
S.: wszyscy mi z rodziny mówili, że przypominam tatę, jestem podobna do taty, a tata był poważany, brali z niego przykład... a byłam i ja ..... 8 lat, nie było lepszego, ładniejszego ucznia ode mnie. Ale bieda mnie zniszczy, umrze ojciec, umrze matka, siostra poszła swoją drogą...wszystko to skończy, wdzięczna.                                                                                      

Jej twarz dziś jest pełna zmarszczek, drobne zielone oczy smutno się śmieją, a ostatnie cztery zęby pokazują się za każdym razem gdy się z całego serca zaśmieje. Mówi jak mężczyzna, żartuje jak młokos, pali jak smok (w oryginale: jak turek). Jedynie jest ciekawska jak prawdziwa kobieta. W rozmowie jest bardzo bezpośrednia, ale i bardzo chłodna i nie przyjemna kiedy pojawi się ktoś kogo nie zna. O tym nas uprzedzono kiedy to w deszczu ruszyliśmy do jej górskiej koleby. Staliśmy półgodziny prze drzwiami, póki Stana nie zebrała swoich krów z pastwiska. 
A w środku mimo, iż był jeszcze dzień, było ciemno, choć oko wykol, pokój pachniał mlekiem i tytoniem, a jedyne resztki dnia wpadały do pokoju przez maleńkie okienko, pod którym stał stół z resztkami śniadania. Dwa łóżka z lewej strony, pełne koców, a na ścianach, wylepionych gazetami, dwie lampy oliwne i kalendarz z roku 1991. Wszędzie dookoła  garnki i miski, w których przygotowuje się skorup (kajmak). Wokół kuchni porozrzucane drwa, a Stana zamiast rozpalić ogień, najpierw zawija tytoń.

 
 

S.: już dawno zostało powiedziane: nie stoi dom na ziemi ale na kobiecie. Człowiek (mężczyzna) jest jak gość, idzie, pracuje, gospodyni w domu, jak przyjdzie przygotowane jedzenie, przygotowane wszystko. A ja sama, jak się zmęczę tam to już mi nic się nie chce.   
                                                                                                                                                                Po ciężki dniu Stana przygotowuje ciasto na chleb i przy kawie i papierosie, nie idzie spać do późna w nocy. Do łóżka idzie po północy, a wstaje jak musi, zwykle ok. 8. Dzień zwykle rozpoczyna się od dojenia krów. One są dla niej najlepszymi koleżankami, a i innych nigdy nie miała. A i o kobietach nie ma dobrego zdania, zawsze bardziej lubiła rozmawiać z mężczyznami. 
S.: (...) wszystko roztrząsają od morza do Dunaju, gdzie kto, jaki, gdzie jaka, wszystko to roztrząsają, a ja tego nie lubię słuchać. A ludzie (mężczyźni) rozmawiają o wojnach o ludziach -......-.                                                                                                                             

Podobnie Stana myśli i o muzyce, która również jest rodzaju żeńskiego.                                 

S.: e muzyka, muzyka... po co mam słuchać bazsensu, te z gołymi pupami, co skaczą gołe, ehh...

Nie rozumie współczesnego sposobu życia, a macierzyństwo, męża i muzykę  zamieniła  rolą gospodarza, w teraz już  pustym domu. Pragnienie posiadania brata, zamieniła miłością do sióstr. Potrzebę by zostać matką już dawno zdusiła, a samotne życie uważa za wolę boską. Cieszy ją już tylko cudze szczęście.

 *****

O Stanie pisali i inni, i chyba stała się już swego rodzaju ciekawostką dziennikarsko-turystyczną. Chodź obcych nie lubi przyjmować to lubi rozmawiać. Jeden z nich, kiedy to szukał Virdżine/Tobelije rozmówcy reagowali tak: wygląda na to, że macie na myśli Kapitana? Stanu Cerović, Naszego Stanka...

Jeśli spotkacie ją w górach, nie próbujcie z nią babskich ploteczek, może was wygonić gdzie pieprz rośnie.

Polecam ciekawy (aczkolwiek niewyczerpujący tematu) genderowy, antropologiczny tekst autorstwa Karoliny Bielenin.

Zdjęcia wykonane w lipcu 2012 przez Bojane Snegić


niedziela, 9 grudnia 2012

Zimowy Najlon

Zasypało nas. Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami. Zasypany Belgrad, Nowy Sad, ale i cała Serbia. Zajrzałam do zeszłorocznych zdjęć i co się okazuje. W zeszłym roku śnieg spadł i nas zasypał dopiero w lutym! Listopad był chłodny, a nie jak w tym roku nawet 18 stopni +, a grudzień zimny ale suchy.
A oto zdjęcia zrobione dokładnie rok temu na bazarze Најлон w Nowym Sadzie, na nogach mam fioletowe trampki, które dziś schowałam do szafy, a na sobie cienki płaszczyk. Dziś wyciągnęłam szalik, rękawiczki i zimowe okrycia wierzchnie brrr. 

środa, 5 grudnia 2012

Kryzys herbaciany

Po tylu latach (ha to już cztery) zaczynam zapominać co też takiego mnie na początku w Serbii i Serbach zaskakiwało. Wtopiłam się i już prawie nic mnie nie dziwi. Dodatkowo rozpieścił mnie Nowy Sad, uśpił moją czujność.
Jedną z takich rzecz jest deficyt czarnej herbaty w kawiarniach. Zapomniałam o tym, że w większości kawiarni, knajpek, restauracji, schronisk w jakich byłam w Serbii, na pytanie jakie herbaty mają w ofercie otrzymywałam odpowiedź: hibiskus, mięta, rumianek.

чај - herbata, jest szansa, że mają więcej niż jedną...
Gdy nieopatrznie, bez zastanowienie poprosiłam po prostu o herbatę, nigdy nie dostałam czarnej, a zawsze miętkę lub co to tam mieli pod ręką.
W ciągu ostatnich dwóch lat w Nowym Sadzie, a i Belgradzie ta sytuacja zupełnie się zmieniła. Wybór herbat jest duży, od czarnych do zielonych, kompozycje owocowo-kwiatowe, czego tylko zapragniesz. Pewnie dlatego zapomniałam, że za miastem nadal obowiązuje zasada maksymalnie trzech herbat w menu.
Co ciekawe herbat w sklepach w mieście nie brakuje, jednak te bardziej egzotyczne mają też bardzie egzotyczne ceny. Jednak np. herbaty owocowe w torebkach są kiepskiej jakości, już lepiej kupować na wagę w sklepach ze zdrową żywnością. 
U nas w domu herbata jest czymś normalnym i naturalnym. Zawsze mamy zapas różnych czarnych herbat, zieloną, kilka owocowych, miętę, rumianek, macierzankę i obowiązkowa herbatę górską, rtanjska (nazwa od masywu górskiego Rtanj, jej głównym składnikiem jest планински чубар - cząber górski)

Mięta, rumianek, hibiskus...
Ale tak między nami to  kto pije herbatę tak z własnej woli? Przecież nie jesteśmy chorzy! ;) Tak, bo większość ludzi, z którymi na temat herbaty rozmawiałam, herbatą pije głównie w chorobie lub zimą.

PS: A to, że Nowy Sad szybko nadrabia zaległości jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju nowinki, można zaobserwować pojawieniem się bubble tea. Tak, tak kulki są już w Serbii, w Belgradzie pewnie też lub niebawem będą. 


sobota, 1 grudnia 2012

Podobno żegnamy jesień, 
zapowiadają śnieg... 
Ja im coś nie do końca wierzę, 
 na wszelki wypadek pozostawiam jesienną pocztówkę.
O Hadze nie będzie
a o herbacie i virdžinie... 


poniedziałek, 26 listopada 2012

Gdzie jest krzyż?

We wsi Zukve stał pamiątkowy krzyż. O krzyżu pisała kilka lat temu stryjenka A. 

piątek, 23 listopada 2012

Slava - słodki zawrót głowy


Tak się już utarło, że slawa, a i inne święta rodzinne nie mogą się obyć bez słodkości. Najlepsze są oczywiście słodkości domowej roboty. 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Славски колач



Obowiązkowym elementem każdej slawy jest славски колач (czyt. slawski kolacz) - kołacz. Jest on symbolem ofiary składanej Bogu, wprowadzonym przez chrześcijaństwo zamiennikiem za krwawą ofiarę składaną przez pogan. Jest również pamiątką Ostatniej Wieczerzy, gdy Jezus chleb nazwał „ciałem swoim”, a wino „krwią”. Wykonane na kołaczu nacięcia w kształcie krzyża odzwierciedlają mękę Jezusa Chrystusa. Z kolei wypełnienie powstałych nacięć winem obrazuje obmycie chrystusową krwią grzechów ludzkości i przelanie jego krwi za grzechy ludzi.

niedziela, 18 listopada 2012

Czarno-biały świat. Twierdza.


Црно-бели свет. Тврђава.

piątek, 16 listopada 2012

Ђурђиц

Jak już wspominałam, obowiązkowo obchodzimy dwie slawy. Slawę ze strony taty A. i ze strony mamy. Obie są związane z tym samym świętym - upamiętniają św. Jerzego. 16 listopada obchodzimy slawę Ђурђиц (czyt. dźurdźic), upamiętnienie przeniesienia relikwii św. Jerzego z Nikomedii do Lyddi. W tym roku slawa wypadła w piątek, co oznaczało, że slawa w tym roku będzie postna. 
Dla nas świąteczny dzień zaczyna się od porannej wizyty w cerkwi w celu poświęcenia koljiva/ panaiji, a kończy gdy ostatni gość pójdzie do domu. W związku z tym padam ze zmęczenia, jeśli dodamy do tego dzisiejszych ok. 20 gości, wczorajszy dzień, pieczenie jagniątka i prosiaczka na rożnie, przyjmowanie gości w dniu przed slawą oraz ostatnie kilka dni, które upłynęły pod znakiem robienia ok. 30kg postnych ciastek, uważam, że zdecydowanie mam prawo spać jutro do południa, a o slawie jeszcze kilka słów napiszę jutro.

Ogólnie przyjęta jest niepisana zasada, że ludzie obchodzący Ђурђиц jako swoją ikonę wybierają św. Jerzego przedstawionego bez konia, z włócznią trzymaną w lewej ręce. Jeśli obchodzą Ђурђевдан w maju przyjmują ikonę, na której św. Jerzy jest przedstawiony na białym koniu, z włócznią, którą przebija smoka.

czwartek, 15 listopada 2012

Numery alarmowe

Jak to czasem dobrze jest mieć telewizor. Odkąd mieszkam w Serbii nie mam telewizora, jakoś propozycje serbskiej telewizji nie były zbyt pociągające. Co ciekawe w ramach opłaty za internet od lat płaciliśmy również za telewizję kablową. Teraz mamy tv i od czasu do czasu zaglądam by wyłowić co ciekawsze programy. Słowo wyłowić dokładnie pasuje do sytuacji, łowię perełki w morzu głupoty. 
Ostatnio tv okazała się przydatna, gdyż oświeciła mnie, że w toku jest zmiana numerów alarmowych. Zmiana ta trwa od maja! Do starych numerów należy dodać 1. 
Czyli numer na Policję to 192, Straż Pożarna 193, Pogotowie Ratunkowe 194.


poniedziałek, 12 listopada 2012

Dzień Rozejmu

Wczoraj w Polsce Narodowe Święto Niepodległości. Od wczoraj i Serbia tego dnia ma święto państwowe, dzień wolny od pracy - Dzień Rozejmu (Дан Примирја) 11.11.1918. Święto upamiętniające tysiące cywilów i żołnierzy, którzy zginęli w czasie I wojny światowej. Symbolem tego święta stał się fioletowy kwiat Ramonda nathaliae - kwiat feniks (podobno gdy zupełnie wyschnie, można go podlać a on odrodzi się niczym feniks...), umieszczony na zielono białej wstążce, takiej jak przy medalu upamiętniającym wycofanie serbskiego wojska przez Albanię. 

źródło: mondo.rs
 Polecono wszystkim urzędnikom, sportowcom, nauczycielom, studentom by w czasie tygodnia poprzedzającego Dzień Rozejmu, na widocznym miejscy nosili ten symbol np. przy klapie marynarki. Bardzo ładnie dobrano kwiat wraz z całą symboliką odrodzenia państwa po czterech latach wojny, do święta. Niektórym się nie podoba, bo co ma Наталија Обреновић wspólnego z ofiarami Wielkiej Wojny.


  

Kwiat Ramonda nathaliae jest gatunkiem endemicznym dla regionu Bałkańskiego i pewnie dlatego nie mogę znaleźć polskiej nazwy. Co ciekawe w 1884 roku kwiat ten odkrył nadworny lekarz króla Милана Обреновића (czyt. milana obrenowića), Сава Петровић (czyt. sawa petrowić), który wraz z botanikiem Панчићем (czyt. panczićem) opisał i sklasyfikował ten kwiat, nazwany zresztą imieniem żony króla. Панчић (czyt. panczić) zresztą był specjalistą w opisywaniu endemicznych gatunków, jednym z bardziej znanych jest панчићева оморика (czyt. panczićewa omorika). Sam botanik doczekał się nawet mauzoleum na najwyższym szczycie masywu górskiego Kopaonik, nazwanego jego imieniem - панчићев врх (czyt. panczićew wrh).

A wczorajszy poranek o 7:16 wyglądał tak:



sobota, 10 listopada 2012

Yugo


Państwa się zmieniają, samochód pozostaje.

czwartek, 8 listopada 2012

Dzień nauczyciela i Митровдан

Jeśli ktoś z was chciałby jednego pięknego dnia pracować w serbskiej szkole, to powinien zapisać dzisiejszą datę w kalendarzu. Dzień nauczyciela w Serbii obchodzi się 8 listopada. Lekcje skrócone,wspólny obiad z kolegami z pracy. 

Dzisiejszy dzień to też Митровдан (czyt. mitrowdan) czyli święto poświęcone św. Dymitru z Tesaloniki, dokładniej jego męczeńskiej śmierci. Jest to jedna z większych slaw w Serbii, a w kalendarzu zaznaczona jest czerwonym kolorem. 
Wierzy się, że dzień przed Митровдан, ale i Ђурђевдан należy spędzić w swoim domu, kto tak nie postąpi ten cały rok będzie nocował po cudzych domach. Tego dnia można często usłyszeć: Митровданак, хајдучки растанак co oznacza, że w dzień mitrowdanski rozstają się hajducy (rozbójnicy, którzy kryją się po lasach, ale również wojownicy o wolność na Bałkanach) by poza lasami spędzić zimę. Na wiosnę w Ђурђевдан gdy lasy się zazielenią i będą doskonałą kryjówką, znowu się spotkają. 

Z innych ludowych ciekawostek. Poleca się by to właśnie tego dnia wstawić kapustę do kiszenia. Faktycznie jak pytałam kilka sąsiadek kiedy będą kisiły kapustę wszystkie pytały ile to jeszcze do Mitrowdana. Jakież było moje poranne zaskoczenie gdy na tarasie przed domem znalazłam trzy worki kapusty. No tak Митровдан.
W tygodniu, w którym wypada ta slava nie powinno się siać żyta, gdyż wyda nam puste kłosy.Teraz też obserwujemy owce. Jeśli tego dnia owce leżą z nogami zebranymi razem - zima będzie lekka, jeśli z rozciągniętymi nogami - można się szykować na ostrą zimę. 
Co jeszcze... jeśli tego dnia niebo jest zachmurzone - zima będzie słaba, jeśli czyste - ostra zima. Dziś mamy niebo czyste jak łza... Jeśli tego dnia pada śnieg mówi się, że św. Dymitr przybył na białym koniu. 

Tak sobie właśnie skojarzyłam, że patronem Kosovskiej Mitrovicy (nazwa miasta XIV wiek) tak jak i Sremskiej Mitrowicy* (nazwa miasta Mitrovica XII wiek) jest właśnie św. Dymitr. Od 1388 roku jego wizerunek znajduje się na herbie tego miasta. 
W obu przypadkach nazwa miasta pochodzi od imienia świętego.  Civitas Sancti Demetrii = miasto świętego Dymitra dalej  Д(и)митровица, Митровица. 


Przedstawienie św. Dymitra na jednym z domów - Sremska Mitrowica
Przedstawienie św. Dymitra na cerkwi pod jego wezwaniem - Sremska Mitrowica



*Historia tego miasta sięga daleko do czasów starożytnych, kiedy to występowało pod nazwą Sirmium. O tym może innym razem.

środa, 7 listopada 2012

Z Poznania do Nowego Sadu

Nie od dziś wiadomo, że Polska to gospodarcza potęga. Często tak jest przedstawiana w serbskich mediach, głównie w związku z wejściem do UE. 
Jak się tak przypatrzę to sporo produktów na sklepowych półkach w Serbii są made in Poland. To tylko potwierdza fakt, że w Serbii coraz mniej się produkuje, a coraz więcej importuje. 


wtorek, 6 listopada 2012

Dżem z dzikiej róży

5 kg owoców dzikiej róży
1,5 -2 kg cukru
ok. 2-3 litry wody

Wszystko okazało się dość proste, jednak jak zwykle czasochłonne. Zbieraliśmy owoce teraz, przed przymrozkami, by zachowały jak najwięcej witaminy c - takie owoce są twarde. 
Owoce, czyścimy z szypułek, odstawiamy na kilka dni by trochę zmiękły. Będą wyglądały jakby miały spleśnieć, zgnić - tak ma być. Już po 7 dniach owoce powinny być miękkie. 
Jak się okazuje nie ma potrzeby by je wydrążać lub rozcinać w celu pozbycia się pestek i włosków.

Owoce gotujemy w całości, aż się prawie rozgotują. Po ostudzeniu, przecedzamy je (przelewając po trochu wodą) przez średniej gęstości metalowe sitko, by odcedzić pestki. 
Otrzymamy gęsty sok. Następnie sok przecedzamy przez bardzo gęste sito. Zatrzyma ono te niechciane włoski. 
Uzyskany czysty, gęsty sok gotujemy aż do wyparowania części wody, dodajemy cukier, gotujemy aż zgęstnieje i to by było na tyle.

W konsystencji wychodzi z tego bardziej powidło niż dżem. Przełożyć do słoików, pasteryzować lub jeść od razu na zdrowie. Z podanej ilości owoców wyszły 4 duże słoiki.


niedziela, 4 listopada 2012

Czarno-biały świat. Belgrad.

Jednym z pierwszych filmów, jaki wywołaliśmy w domu był mój film z Belgradu. 
Chcieliśmy wtedy wywołać kilka filmów za jednym zamachem. 
Pech chciał, że źle odmierzyliśmy ilość wywoływacza. 
W rezultacie mój film był tylko częściowo zanurzony w cieczy, a efekt jest był następujący.

piątek, 2 listopada 2012

Paw

Na blogu zrobiło się już całkiem wsiowo. Chwila oddechu od miejskiego zgiełku, który bądź co bądź lubię. Za miastem tęsknię. Na wsi u dziadków mieszka dumny paw. Mieszka z kurami. Jest taki trochę nierealny, tak jakby to nie było jego miejsce. Dotychczas pawie kojarzyły mi się z Łazienkami Królewskimi w Warszawie.

czwartek, 1 listopada 2012

Prognoza i kalendarz religijny


Dodano 02.11.2012
Mieli rację termometr pokazuje 20 stopni.

środa, 31 października 2012

Dzika Róża

W Warszawie padał śnieg, u nas deszcz. Ochłodziło się, słońce gdzieś za chmurami, raz na jakiś czas nieśmiało wygląda. Deszcz i chmury to ta cecha jesieni, której nie lubię. Na szczęście jeszcze do soboty było całkiem przyjemnie i ciepło.
 

sobota, 27 października 2012

Ajwar kontra Pindżur

Zabieram się do teko tekstu jak pies do jeża. Ајвар i пиндџур stoją w słoiczkach już od ponad 3 tygodni. Mam jednak kilka wymówek. Brak natchnienia. Kiepskie zdjęcia, które po raz setny musiałam przepuścić przez program do obróbki by jakoś tam wyglądały. Zdarzyło się kilka zleceń na tłumaczenia, jedne płatne inne nie - tzw. po znajomości. Pogoda słoneczna i ciepła w ciągu dnia zachęca do spędzania czasu poza domem czyt. z dala od komputera. A zimne wieczory zachęcają do zakopania się w ciepłych kocach, oglądania filmów, picia grzanego wina, domowej roboty zresztą.

Z lewej strony Pan Ajwar, z prawej Pan Pindżur

Po pierwsze muszę coś wyznać: Lubię ajwar ale pindżur jest dla mnie o niebo lepszy! No tak wszyscy pewnie słyszeli o ajwarze, a mało kto o pindżurze, różnica jest w produkcji minimalna, ale w smaku.... mmm

Pieczone papryki i dżezwa


Dziś pojawi się wpis o ajwarze :)


niedziela, 21 października 2012

Zielonno czy betonno?

Nowy Sady cierpi. 
Cierpi okrutnie na brak zielonych przestrzeni, parków, skwerów. Jest trochę takim miastem cegły i betony. Cóż z tego, że strefa dla pieszych ładnie odnowiona, pomalowana, a w mieście co i rusz pojawia się budynek ze szkła i stali jak nikt nie wpadnie na pomysł zasadzenia krzaczka czy trzech drzew. 
W przestrzeni miejskiej mamy parki: дунавски (czyt. dunawski) - to chyba najbardziej popularny, a zarazem najlepiej utrzymany park. Znajduje się w samym centrum miasta, w pobliżu strefy dla pieszych. W parku znajduje się oczko wodne, a na nim wyspa, na której swój domek maja dwa łabędzie -Isa i Bisa, kaczki i żółwie. W parku znajduje się kilka pomników serbskich pisarzy, poetów.


niedziela, 14 października 2012

Leniwa niedziela

Dzisiejszy dzień
Taki strasznie pochmurny
Bez kawy się nie obędzie.
Ajvar gotowy
Pindżur gotowy
Natchnienia do bloga brak.

Kawa Златно звоно - złoty dzwon



piątek, 12 października 2012

Babie lato

Dziś mieliśmy михољдан (dość rzadko spotykana slawa) - dzień świętego Киријака Отшелника czyli św. Cyriaka Pustelnika. Według wierzeń ludowych dopiero od 12 października rozpoczyna się jesień. Sądząc po pogodzie za oknem ( a właśnie dziś popołudniu padało i zrobiło się chłodno) stwierdzam oficjalnie: tak od dziś mamy jesień. Temperatura w ciągu dnia 13-15 stopni.


czwartek, 11 października 2012

Stare zawody

Za co tak lubię Valjevo? Ano za te wszystkie małe pracownie rzemieślnicze, małe ślady przeszłości, które w większości znajdują się w starej części miasta. 
Spacerując Тешњарем (czyt. Teszńarem), a dokładniej ulicą Birczaninową (Бирчанинова улица), za każdym razem zachwycam się tym, że dalej istnieją, są otwarte, mogę tam wejść i kupić naturalne produkty wytwarzane tradycyjnymi metodami. Tego już prawie nigdzie nie ma. Ewentualnie na wszelkiej maści festiwalach. Jednak, co innego okolicznościowy etno festiwal, na którym na jego potrzeby ktoś ubierze się w strój ludowy, opowie o produkcji miodu czy pieczeniu prawdziwego chleba. Tutaj są to zwykłe sklepiki. 
Nie wiem czemu, ale nigdy wcześniej nie zauważyłam tego sklepu z makaronami i korami. Bardzo niepozorny, skromny i jakże szalenie niedzisiejszy! Wejść do sklepu kupić makaron na wagę od pani, która ten makaron sama zrobiła, tak jak kiedyś babcie i mamy, gdy jeszcze nie żyło się tak szybko.

A tuż obok Воскар (czyt. woskar) czyli produkcja świec...
Kore na gibanicę i pitę 200 din za kg = 7,14 zł Makarony i ciasto na lasagne 400din za kg




PS: Czy ktoś wie czy jest jakaś polska nazwa na zawód dla osoby produkującej makarony, świece czy też farbującej wełnę ?
PS2: moją uwagę przykuła również szyba w tym sklepie - identyczna z tą którą od lat mamy w domu w Warszawie.


środa, 3 października 2012

Niewdzieczny temat - Parada

Mam nadzieję, że nikogo tym tekstem nie urażę. W następnym poście wracamy do starego dobrego stylu bloga - będzie ajvar, będą zdjęcia. Jutro wybieramy się za granicę z BiH na kawę oraz do miasta Шабац.

Strategicznym wydarzeniem na poziomie niemalże państwowym jest aktualnie Belgrade Pride Parade. Dwa dni po wprowadzeniu 20% podatku od towarów i usług, szczerze mało kogo, poza mieszkającymi w BG, rozpolitykowanymi przeciwnikami i organizatorami Parady, sama parada obchodzi. Tylko naiwny może wierzyć, że Parada ma coś wspólnego z prawami mniejszości seksualnych. Nie ma. Nie w Serbii, nie teraz.
Atmosfera jest jaka jest, nie tylko z powodu niechęci "miasta", tych strasznych zatwardziałych Serbów homofobów, ale i negatywnej kampanii którą prowadzą organizatorzy. Widać, że ktoś z boku podżega obie strony do nienawiści.
Tak sobie rozmawiałam ze znajomymi, którzy homoseksualistów ani nie kochają, ani nienawidzą. stwierdziliśmy, że przedstawiciele mniejszości seksualnych powinni sami bez belgradzkich LGBT organizacji, zorganizować spacer w jakimś mniejszym mieście Valjevo, Kraljevo? Zorganizować koncert, rozpalić grilla. Wyszła by z tego mila miejska impreza, gdzie bez Belgradzkiej spinki i polityki wyszło by to normalnie i naturalnie. A chyba o to wszystkim chodzi. A może nie? Przeczytałam żądania Parady w stosunku do władz i nadal nie bardzo rozumiem, czym organizatorzy różnią się od innych obywateli, czemu żądają odrębnych praw. Nie wiem czym agresja i groźby w stosunku do osób LGBT różni się od agresji w stosunku do kobiet, dzieci, nastolatków w szkole czy na ulicy...
Ostatnio naczytałam się blogów prowadzonych przez wolontariuszy EVS (żeby nie było popieram ideę wolontariatu europejskiego jako sposobu na rozwój osobisty itp), którzy w ciągu ostatniego roku pojawili się na Bałkanach, w tym w Serbii. Blogi naszpikowane stereotypami, że hej, pisane z perspektywy osoby która uważa się za lepszą, z ogromnymi brakami w wiedzy o regionie. Aż ciężko było czytać. Jeden chłopak poczuł misję szerzenia tolerancji w Serbii bo to taki nietolerancyjny kraj, miał organizować spotkania poszerzające horyzonty mieszkańcom... no właśnie Belgradu. Bo poza BG to Serbii nie ma. Kiedy wreszcie skończy się ta stereotypizacja Serbii? Szczerze nie spotkałam się z rażącymi przykładami dyskryminacji mniejszości narodowych czy seksualnych w Serbii. Śmiem twierdzić, że częściej spotkałam się z przykładami dyskryminacji samych Serbów. Np. na państwowym uniwersytecie w NS nie chciano przyjąć formularza wypełnionego cyrylicą, kazano wypełnić łacinką.
Zawsze znajdą się agresywni idioci, o których napiszą gazety. A czy piszą o tych pozytywnych przykładach? Raczej nie.  

Podsumowując telenowelę pt. BelgradePP w skrócie, bo to już naprawdę wygląda jak telenowela:
- Žarko Obradović minister oświaty, nie ma nic przeciwko organizowaniu parady.
- Nevena Petrušić komisarz ds. równości walczy o pozytywny wydźwięk parady jako walki o prawa człowieka
- W Samych szeregach LGBT nie ma pełnej zgody na paradę, wyłamała się grupa ludzi, którzy wzywają do bojkotu parady.
-Organizatorzy oczekują, że w paradzie weźmie udział ok 30. posłów
-Pani Hillary Clinton miała być, ale jednak nie przyjedzie
-Ministerstwo spraw wewnętrznych - policja podtrzymują, że parada może się odbyć.
-Stowarzyszenie weteranów wojennych rezygnuje z uczestniczenia w paradzie - by uniknąć możliwych prowokacji i wykorzystania weteranów w celach politycznych.
-UE nie wymaga od Serbii wydania pozwolenia na zorganizowanie parady, ale... na pewno by to pomogło.
-Ivica Dačić nie mówi nie. Uważa, że parada to sprawa bezpieczeństwa nie tylko uczestników, ale i mieszkańców miasta niezaangażowanych w paradę, a nie obrony praw człowieka.
-Patriarcha Irinej żąda odwołania parady.
-Jak wynika z badań opinii publicznej [próba 1200 osób! uwielbiam takie ankiety!] większość społeczeństwa jest przeciwna paradzie 70%, część popiera jeśli są spełnione warunki bezpieczeństwa 17%, 8% uważa, że powinna odbyć się za wszelką cenę. 5% nie ma zdania na ten temat.
-Jedne partie są za, inne przeciw.
- (...)
-Ostatecznie Premier i szef policji odwołuje wszelkie wydarzenia masowe zaplanowane na 6 października, łącznie z meczami piłkarskimi i z Paradą na czele. A "kontrowersyjną"(dla mnie kontrowersyjna nie jest, ot nowoczesna wizja scen z Nowego Testamentu, jedna z wielu) wystawę zdjęć Ecce Homo autorstwa Elisabeth Ohlson Wallin chroni aktualnie 2000 policjantów :)
-Co powie premier jutro? Jaka będzie reakcja organizatorów?

To mnie już nie interesuje jak śpiewa Краљ Чачка: Oдлазим на село... да да да - Odchodzę na wieś ;)




PS: Tak jeszcze dodam, że od 2009 roku obowiązuje w Serbii Ustawa o zwalczaniu dyskryminacji.
Prawo zabrania dyskryminacji z jakichkolwiek powodów, w szczególności z powodu rasy, płci, narodowości, pochodzenia społecznego, urodzenia, wyznania, orientacji seksualnej i stanu zdrowia.