Teksty bez polotu, z kiepską polszczyzną, okraszone zdjęciami autorskimi.

Zapraszam na nowy

Zapraszam na nowy adres bloga: sojka.ptica.rs

Преведи Przetłumacz

piątek, 11 listopada 2011

1011 kilometrów

Back in Novi Sad!
 Dziś będzie jeszcze w duchu powrotów i podróży.


Trasę Nowy Sad - Warszawa można przebyć na kilka sposobów, pociągiem, autobusem, samolotem, stopem, rowerem albo po prostu samochodem. Tak też w większości przypadków przebywamy nasze 1000km. Koszt za benzynę: 90 euro w jedną stronę.


W zależności od pory roku, pogody, stanu wypoczęcia i wielu innych czynników czas podróży to od 12 do 24 godzin :) Od czasu do czasu zanocujemy w połowie drogi gdzieś na Słowacji, wtedy podróż trwa dłużej ale jest mniej męcząca. Zdarza się, że docieramy do Warszawy w porze porannych korków i nasze ostatnie 45 minut podróży zamienia się w 3 godziny...
Ta 24 godzinna podróż przydarzyła nam się gdy w grudniu przed świętami postanowiliśmy jechać bez noclegu... na Słowacji w środku nocy i gór, spadł śnieg...bez wdawania się w szczegóły powiem, że już nie wpadamy na takie mądre pomysły i zimą wybieramy i polecamy samolot.

 
 Nie mamy konkretnej utartej trasy. Wiemy, że jedziemy na północ, zaliczamy Węgry, Słowację i fruu przez Polskę. Czasem jedziemy autostradą, a innym razem mało uczęszczanymi drogami, przez wsie i małe miasteczka. W wytyczaniu nowych tras pomaga nam zarówno tradycyjna mapa, czekolada, jak i nowoczesny gps. 

foto by www.foto.sneg.rs
Zdarza się, że zbaczamy z kursu by zobaczyć coś nowego lub zrobić kilka zdjęć (kilka takich zboczeń i czas podróży wydłuża się o godzinkę-dwie).


 Ważnym elementem długiej podróży jest posilanie się, termos z gorącą wodą, kawa i przyjazna atmosfera :)


Zwykle z Warszawy wyruszamy zapakowani po brzegi, nasze rzeczy plus resztki moich gratów (zostały jeszcze dwa pudła) i jedzenie (ser żółty, kawa w ziarnach, przyprawy, słodycze Wedla...). Tym razem kontrolę na granicy zainteresowały moje torebki (podejrzenie, że nowe...a mają ze trzy lata) oraz wazon zrobiony z łuski od pocisku artyleryjskiego -pamiątka taty z okresu wojskowego- "Proszę Pani, a co to jest? - zapytał pan na granicy trzymając w rękach duży kawałek metalu - "wazon, wazon na kwiaty" - odpowiedziałam lekko zdezorientowana i zastanawiałam się czy nie nabierze podejrzeń gdy zauważy, że wazon ma w swoim dnie dziurę... 


Gdy podróż się przedłuża można spróbować (tak w moim przypadku spróbować, dlatego jestem kiepskim kierowcą-zamiennikiem) zasnąć lub odnaleźć nową, wygodną pozycję do siedzenia-leżenia w samochodzie.

Uff następna taka podróż na wiosnę :) Szerokiej drogi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiazane teksty... Plugin for WordPress, Blogger...