Strony
▼
poniedziałek, 26 listopada 2012
piątek, 23 listopada 2012
poniedziałek, 19 listopada 2012
Славски колач
Obowiązkowym elementem każdej slawy jest славски колач (czyt. slawski kolacz) - kołacz. Jest on symbolem ofiary składanej Bogu, wprowadzonym przez chrześcijaństwo zamiennikiem za krwawą ofiarę składaną przez pogan. Jest również pamiątką Ostatniej Wieczerzy, gdy Jezus chleb nazwał „ciałem swoim”, a wino „krwią”. Wykonane na kołaczu nacięcia w kształcie krzyża odzwierciedlają mękę Jezusa Chrystusa. Z kolei wypełnienie powstałych nacięć winem obrazuje obmycie chrystusową krwią grzechów ludzkości i przelanie jego krwi za grzechy ludzi.
niedziela, 18 listopada 2012
piątek, 16 listopada 2012
Ђурђиц
Jak już wspominałam, obowiązkowo obchodzimy dwie slawy. Slawę ze strony taty A. i ze strony mamy. Obie są związane z tym samym świętym - upamiętniają św. Jerzego. 16 listopada obchodzimy slawę Ђурђиц (czyt. dźurdźic), upamiętnienie przeniesienia relikwii św. Jerzego z Nikomedii do Lyddi. W tym roku slawa wypadła w piątek, co oznaczało, że slawa w tym roku będzie postna.
Dla nas świąteczny dzień zaczyna się od porannej wizyty w cerkwi w celu poświęcenia koljiva/ panaiji, a kończy gdy ostatni gość pójdzie do domu. W związku z tym padam ze zmęczenia, jeśli dodamy do tego dzisiejszych ok. 20 gości, wczorajszy dzień, pieczenie jagniątka i prosiaczka na rożnie, przyjmowanie gości w dniu przed slawą oraz ostatnie kilka dni, które upłynęły pod znakiem robienia ok. 30kg postnych ciastek, uważam, że zdecydowanie mam prawo spać jutro do południa, a o slawie jeszcze kilka słów napiszę jutro.
czwartek, 15 listopada 2012
Numery alarmowe
Jak to czasem dobrze jest mieć telewizor. Odkąd mieszkam w Serbii nie mam telewizora, jakoś propozycje serbskiej telewizji nie były zbyt pociągające. Co ciekawe w ramach opłaty za internet od lat płaciliśmy również za telewizję kablową. Teraz mamy tv i od czasu do czasu zaglądam by wyłowić co ciekawsze programy. Słowo wyłowić dokładnie pasuje do sytuacji, łowię perełki w morzu głupoty.
Ostatnio tv okazała się przydatna, gdyż oświeciła mnie, że w toku jest zmiana numerów alarmowych. Zmiana ta trwa od maja! Do starych numerów należy dodać 1.
Czyli numer na Policję to 192, Straż Pożarna 193, Pogotowie Ratunkowe 194.
poniedziałek, 12 listopada 2012
Dzień Rozejmu
Wczoraj w Polsce Narodowe Święto Niepodległości. Od wczoraj i Serbia tego dnia ma święto państwowe, dzień wolny od pracy - Dzień Rozejmu (Дан Примирја) 11.11.1918. Święto upamiętniające tysiące cywilów i żołnierzy, którzy zginęli w czasie I wojny światowej. Symbolem tego święta stał się fioletowy kwiat Ramonda nathaliae - kwiat feniks (podobno gdy zupełnie wyschnie, można go podlać a on odrodzi się niczym feniks...), umieszczony na zielono białej wstążce, takiej jak przy medalu upamiętniającym wycofanie serbskiego wojska przez Albanię.
źródło: mondo.rs |
Polecono wszystkim urzędnikom, sportowcom, nauczycielom, studentom by w czasie tygodnia poprzedzającego Dzień Rozejmu, na widocznym miejscy nosili ten symbol np. przy klapie marynarki. Bardzo ładnie dobrano kwiat wraz z całą symboliką odrodzenia państwa po czterech latach wojny, do święta. Niektórym się nie podoba, bo co ma Наталија Обреновић wspólnego z ofiarami Wielkiej Wojny.
Kwiat Ramonda nathaliae jest gatunkiem endemicznym dla regionu Bałkańskiego i pewnie dlatego nie mogę znaleźć polskiej nazwy. Co ciekawe w 1884 roku kwiat ten odkrył nadworny lekarz króla Милана Обреновића (czyt. milana obrenowića), Сава Петровић (czyt. sawa petrowić), który wraz z botanikiem Панчићем (czyt. panczićem) opisał i sklasyfikował ten kwiat, nazwany zresztą imieniem żony króla. Панчић (czyt. panczić) zresztą był specjalistą w opisywaniu endemicznych gatunków, jednym z bardziej znanych jest панчићева оморика (czyt. panczićewa omorika). Sam botanik doczekał się nawet mauzoleum na najwyższym szczycie masywu górskiego Kopaonik, nazwanego jego imieniem - панчићев врх (czyt. panczićew wrh).
A wczorajszy poranek o 7:16 wyglądał tak:
sobota, 10 listopada 2012
czwartek, 8 listopada 2012
Dzień nauczyciela i Митровдан
Jeśli ktoś z was chciałby jednego pięknego dnia pracować w serbskiej szkole, to powinien zapisać dzisiejszą datę w kalendarzu. Dzień nauczyciela w Serbii obchodzi się 8 listopada. Lekcje skrócone,wspólny obiad z kolegami z pracy.
Dzisiejszy dzień to też Митровдан (czyt. mitrowdan) czyli święto poświęcone św. Dymitru z Tesaloniki, dokładniej jego męczeńskiej śmierci. Jest to jedna z większych slaw w Serbii, a w kalendarzu zaznaczona jest czerwonym kolorem.
Wierzy się, że dzień przed Митровдан, ale i Ђурђевдан należy spędzić w swoim domu, kto tak nie postąpi ten cały rok będzie nocował po cudzych domach. Tego dnia można często usłyszeć: Митровданак, хајдучки растанак co oznacza, że w dzień mitrowdanski rozstają się hajducy (rozbójnicy, którzy kryją się po lasach, ale również wojownicy o wolność na Bałkanach) by poza lasami spędzić zimę. Na wiosnę w Ђурђевдан gdy lasy się zazielenią i będą doskonałą kryjówką, znowu się spotkają.
Z innych ludowych ciekawostek. Poleca się by to właśnie tego dnia wstawić kapustę do kiszenia. Faktycznie jak pytałam kilka sąsiadek kiedy będą kisiły kapustę wszystkie pytały ile to jeszcze do Mitrowdana. Jakież było moje poranne zaskoczenie gdy na tarasie przed domem znalazłam trzy worki kapusty. No tak Митровдан.
W tygodniu, w którym wypada ta slava nie powinno się siać żyta, gdyż wyda nam puste kłosy.Teraz też obserwujemy owce. Jeśli tego dnia owce leżą z nogami zebranymi razem - zima będzie lekka, jeśli z rozciągniętymi nogami - można się szykować na ostrą zimę.
Co jeszcze... jeśli tego dnia niebo jest zachmurzone - zima będzie słaba, jeśli czyste - ostra zima. Dziś mamy niebo czyste jak łza... Jeśli tego dnia pada śnieg mówi się, że św. Dymitr przybył na białym koniu.
Tak sobie właśnie skojarzyłam, że patronem Kosovskiej Mitrovicy (nazwa miasta XIV wiek) tak jak i Sremskiej Mitrowicy* (nazwa miasta Mitrovica XII wiek) jest właśnie św. Dymitr. Od 1388 roku jego wizerunek znajduje się na herbie tego miasta.
W obu przypadkach nazwa miasta pochodzi od imienia świętego. Civitas Sancti Demetrii = miasto świętego Dymitra dalej Д(и)митровица, Митровица.
Przedstawienie św. Dymitra na jednym z domów - Sremska Mitrowica |
Przedstawienie św. Dymitra na cerkwi pod jego wezwaniem - Sremska Mitrowica |
*Historia tego miasta sięga daleko do czasów starożytnych, kiedy to występowało pod nazwą Sirmium. O tym może innym razem.
środa, 7 listopada 2012
Z Poznania do Nowego Sadu
Nie od dziś wiadomo, że Polska to gospodarcza potęga. Często tak jest przedstawiana w serbskich mediach, głównie w związku z wejściem do UE.
Jak się tak przypatrzę to sporo produktów na sklepowych półkach w Serbii są made in Poland. To tylko potwierdza fakt, że w Serbii coraz mniej się produkuje, a coraz więcej importuje.
wtorek, 6 listopada 2012
Dżem z dzikiej róży
5 kg owoców dzikiej róży
1,5 -2 kg cukru
ok. 2-3 litry wody
Wszystko okazało się dość proste, jednak jak zwykle czasochłonne. Zbieraliśmy owoce teraz, przed przymrozkami, by zachowały jak najwięcej witaminy c - takie owoce są twarde.
Owoce, czyścimy z szypułek, odstawiamy na kilka dni by trochę zmiękły. Będą wyglądały jakby miały spleśnieć, zgnić - tak ma być. Już po 7 dniach owoce powinny być miękkie.
Jak się okazuje nie ma potrzeby by je wydrążać lub rozcinać w celu pozbycia się pestek i włosków.
Owoce gotujemy w całości, aż się prawie rozgotują. Po ostudzeniu, przecedzamy je (przelewając po trochu wodą) przez średniej gęstości metalowe sitko, by odcedzić pestki.
Otrzymamy gęsty sok. Następnie sok przecedzamy przez bardzo gęste sito. Zatrzyma ono te niechciane włoski.
Uzyskany czysty, gęsty sok gotujemy aż do wyparowania części wody, dodajemy cukier, gotujemy aż zgęstnieje i to by było na tyle.
W konsystencji wychodzi z tego bardziej powidło niż dżem. Przełożyć do słoików, pasteryzować lub jeść od razu na zdrowie. Z podanej ilości owoców wyszły 4 duże słoiki.
niedziela, 4 listopada 2012
piątek, 2 listopada 2012
Paw
Na blogu zrobiło się już całkiem wsiowo. Chwila oddechu od miejskiego zgiełku, który bądź co bądź lubię. Za miastem tęsknię. Na wsi u dziadków mieszka dumny paw. Mieszka z kurami. Jest taki trochę nierealny, tak jakby to nie było jego miejsce. Dotychczas pawie kojarzyły mi się z Łazienkami Królewskimi w Warszawie.