To co lubię w publicznej serbskiej telewizji РТС czyli odpowiedniku TVP to ich dżingle. Czyli coś co przerywa program, pojawia się przed reklamą lub zapowiada następne emisje. Już od kilku lat motywem dżingli są kobiety i mężczyźni w strojach ludowych z różnych regionów Serbii. W zależności od pory roku prezentują się w zimowej, wiosennej, letniej i jesiennej scenerii, strojach.
Poniżej moje bardzo blade i kiepskiej jakości zrzuty ekranu
Co roku mają bardzo ładnie ze smakiem przygotowane życzenia świąteczne, wielkanocne i bożonarodzeniowe. Nie sama szata graficzna i etno motywy są świetne, ale i same życzenia, są czymś więcej niż sztampowe wesołych świąt. Ciągle nie mogę znaleźć autora czy też autorów tych krótkich prezentacji (nadal czekam na odpowiedź na mój mail do RTS). Szukałam też samych dżingli by je pokazać jedyne co znalazłam to to zdjęcie Noworocznych życzeń, które akurat oryginalne nie są i jeden bardzo niewyraźny filmik na youtube.
Do folkloryzmu, jako współczesnych odwołań do folkloru, w serbskiej telewizji i nie tylko jeszcze wrócę.
Skąd taka, a nie inna nazwa bloga. Jak już kiedyś wspomniałam miałam okazję studiować slawistykę. Ze studiami kulturoznawczymi wiąże się wieczne poszukiwanie, badanie, czytanie, zagłębianie się w tajniki kultury danego narodu. Niezależnie od tematów przedmiotów i wykładów, dochodzimy do tematów, które nas najbardziej pociągają interesują. Dla jednych to będzie literatura, dla innych polityka, historia, a dla mnie to była muzyka etniczna i zwyczaje. I tak po nitce do kłębka. W czasie studiów zamarzył mi się nowy adres e-mail. Ta piosenka wyjątkowo przypadła mi do gustu, a zważywszy na fakt, iż w czasach szkolnych zwano mnie sójką, wybór był oczywisty. Polska Sójka = serbska Sojka.
Zapevala sojka ptica (dosłownie: zaśpiewała sójka ptaszyna) to tytuł jednej z takich tradycyjnych pieśni, która należy do kanonu pieśni rodzinnych. Czyli pieśni śpiewanych w kręgu rodzinnym, a głównym motywem tych pieśni jest miłość w rodzinie (braterska, siostrzana) i los kobiety, dziewczyny która jest tuż przed ślubem, lub po ślubie wchodzi do nowego domu. Nie mam chwilowo dostępu do porządnej biblioteki i nie mogę wyszperać więcej informacji ponad to, że pieśń ta pochodzi z okolicy miejscowości Prizren, czyli z południowego Kosowa. Opowiada o budzeniu dziewczyny o imieniu Kata by przygotowała dary (posag), których ona nie posiada gdyż jest biedna. Mimo wszystko matka ją wydaje za mąż, mimo woli dziewczyny.
Wersji tej piosenki jest kilka czy też kilkanaście i wydaje mi się, że jest jedną z najczęściej wykonywanych pieśni tego typu razem z Ajde Jano, Moj Golube...
Wykonanie Vasilije Radojčić:
Запевала сојка птица, Zaśpiewała sójka ptaszyna,
Мисли зора је, аман аман, мисли зора је, Myśli to już świt, aman aman, myśli że to świt,
Спремај дарове, аман аман, спремај дарове, Szykuj dary, aman aman, szykuj dary,
Јам сам млада и сирота, Jestem młoda i biedna,
Немам дарове, аман аман, немам дарове. Nie mam darów, aman aman, nie mam darów.
Кад си млада и сирота, Jeśli jesteś młoda i biedna,
Схто се удајесх, аман аман, схто се удајесх, Czemu bierzesz ślub, aman aman, czemu bierzesz ślub,
Удала ме стара мајка, Wydała mnie za mąż stara matka,
Нисам ни знала, аман аман, нисам ни знала. Nie wiedziałam, aman aman, nie wiedziałam.
Bardzo lubię to klasyczne wykonanie Mary Đorđević:
W odróżnieniu do pieśni Zapjevala sojka ptica druga bardzo podobna tekstem pieśń Ustaj Kato, ustaj zlato, ma zupełnie inny wydźwięk. Jeśli Sojka ptica jest pieśnią jednak smutną, to druga ma wydźwięk radosny i jest śpiewana na weselach.
Od jakiegoś czasu blog zadomowił się na serwisie facebook. Początki były nijakie, jednak ostatnio coś ruszyło i można tam znaleźć krótkie komentarze, zdjęcia, których na blogu nie ma, i inne ciekawostki, spontaniczne reakcje, linki do wiadomości itp., itd. Jak długo to potrwa, nie wiem.
2. Zachęcam
Blog został zgłoszony do konkursu Blog Roku. Nie marzy mi się wygrana czy coś tam takiego. Liczę może na przynajmniej jednego nowego czytelnika. W każdym razie w czwartek rozpoczyna się głosowanie sms. Jeśli ktoś ma ochotę - głosujcie.
Update 24.01.2013: SMS o treści A00028 można wysyłać na numer 7122
Koszt 1,23 zł
Dochód z SMS zostanie przekazany na integracyjno - rehabilitacyjne obozy
dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych.
3. Dziękuję
Dotarła do mnie przesyłka od rodziców, a w niej magazyn rowertour, o którym w jednym z komentarzy wspomniał Maciej. Wspomniany wybrał się na 14 dniową wyprawę rowerową w celu odkrycia Serbii. Wszytko to ładnie opisał. Każdy tekst o Serbii bardzo mnie cieszy, tym bardziej, że blog został polecony dla zainteresowanych życiem i kulturą Bałkanów.
Milinko kontynuuje swoją misję pomimo negatywnych komentarzy. Co więcej ma nowe pomysły. Za tydzień planuje oczyścić ze śmieci boisko czy jakąś przestrzeń publiczną. Ponadto przez najbliższych kilka tygodni planuje dawać w prezencie książki dzieciom, które w zeszłym roku poszły do szkoły. Podobno ok. 5000 książek tygodniowo.
5. Slava dziś (20.01)
Јовањдан czy też Сабор светог Јована Крститеља czyli dzień św. Jana Chrzciciela czyli Sobór św. Jana Chrzciciela. W prawosławnej cerkwi święty ten jest czczony aż sześć razy w roku ( w katolickiej dwa razy). Jest to dość popularna slava.
6. Slava za tydzień (27.01)
Савиндан, Свети Сава, први Архиепископ српски czyli św. Sawa pierwszy serbski arcybiskup. Bez wątpienia najważniejszy wśród świętych serbskiego prawosławia. Od 1840 roku Sawindan jest to slawa szkolna. Obchodzą ja wszystkie szkoły i uczniowie. Jest to dzień, w którym wspomina się śmierć świętego oraz dzieło jego życia.
7. Skargi, zażalenia przyjmuję w komentarzach pod tym tekstem.
8. Miłej niedzieli i jak wyczytałam niedawno na opakowaniu ciastek Wellness firmy Bambi: każdego dnia zróbcie dla siebie coś dobrego, a to będzie po was widać! Przespacerujcie się po mieście, spotkajcie z przyjaciółmi, ze wszystkiego zawsze bierzcie to co najlepsze! Czy coś w tym guście.
Zadziwiające jak w ciągu ostatnich kilku lat kultura Bałkańska, ta na poziomie muzyki, filmu i jedzenia, na dobre zakorzeniła się w polskich realiach imprezowych. Coraz więcej filmów z regionu w polskich kinach, na festiwalach. Coraz więcej samych festiwali kultur południowych, coraz więcej knajpek z jedzeniem prosto z Bałkanów. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu takie imprezy w stylu bałkańskim były rarytasem. Jeszcze większym film np. serbski, który można było obejrzeć na wielkim ekranie. Zawsze czekałam na program WFF* i z wielką nadzieją wypatrywałam w pierwszej kolejności filmów serbskich, bośniackich, a potem i słoweńskich czy bułgarskich. Czasem zdarzał się jeden, czasem i kilka. Ta możliwość oglądania filmu legalnie, w kinowej sali - kilka lat temu bezcenne. Pamiętam jak 6 czy 7 lat temu (sic!) znalazłam się na imprezie Bałkańskiej w chyba nieistniejącym już klubie Aurora (?). Bałkańskie to tam były tylko teledyski puszczane na ścianie, a muzyka to była raczej turecko-turbo-folkowa. Niemniej było. Taki słaby jakościowo, ale jakiś kontakt z tą kulturą. Teraz namnożyło się grup i DJ-ów, którzy miksują muzykę szeroko pojętą bałkańską, cygańską. Co i rusz ściągany jest do polski jakiś zespół z południa. Prosto z Bośni Dubioza Kolektiv całkiem niedawno gościli na Przystnaku Woodstock, a 13 stycznia grali w Częstochowie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chyba Polskę polubili. Był w Polsce również zespół Kal, który sobie bardzo cenię.
W tym roku zatrzęsienie imprez nazywanych Bałkańskim Sylwestrem. Warszawa 4 dni z filmami i innymi mini wydarzeniami zakończone imprezą (Sylwester Bałkański na Pradze), Kraków (Doček Nove Godine - Sylwester Bałkański),Gdynia (Sylwester Bałkański), chyba jedynie we Wrocławiu nazwano taką imprezę ładnie Sylwester Prawosławny.
Kiedyś nowe serbskie filmy można
było oglądać na wszelkiego rodzaju festiwalach i na tym koniec. Od niedawna filmy wyszły z festiwalowych sal, a zadomowiają się w kinach i to nie tylko Warszawskich, ale i w innych miastach. Już wspominałam na blogu o filmie Montevideo. Lubię ten film za lekką atmosferę, muzykę, Belgrad tamtych dni, sylwetki młodych, czystych w swojej miłości do sportu piłkarzy i tematykę - pierwsze Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Akcja filmu rozgrywa się pod konie 1929 roku do końca 1930. W tym roku czekamy na drugą część filmu, a aktualnie na pierwszym kanale serbskiej telewizji można oglądać serial o tym samym tytule, poszerzonym o wiele scen i wątków, które w filmie nie znalazły miejsca.
I oto kolejny
serbski film, który trafił niedawno do polskich kin. Przewodnik po Belgradzie z piosenką weselną i pogrzebową - polski debiut na warszawskim festiwalu filmowym, można go było obejrzeć
w zeszłym roku na nowosadzkim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Cinemacity. Na tym festiwalu
film ten przeskoczyłam, po przeczytaniu opisu nie urzekł mnie i nawet nie brałam go pod
uwagę w tłumie dużo lepszych festiwalowych propozycji. Obejrzałam innym razem.
Plus dla tego filmu przede wszystkim, za to że
wreszcie od dawna mamy film kręcony we współczesnym Belgradzie i o Belgradzie, w dodatku komedia. O mieszanych parach, cudzoziemcy i lokalni, historie miłosne, drobne dramaty.
Drugi film z polskich kin, nie serbski ale o
serbskiej artystce: Marina Abramović - artystka obecna - polski debiut dzięki festiwalowi T-Mobile Nowe Horyzonty. Jest to dokument o tytułowej artystce jak to mówią intermedialnej, performerce. Tematem jej prac często jest ciało, jej ciało, ból, psycho-fizyczna wytrzymałość człowieka, artysty, odniesienie do wydarzeń w byłej Jugosławii. Ten film zdecydowanie polecam. Szczególnie jeśli interesuje was sztuka współczesna. Kobieta żyje sztuką.
Od kilku dni można w polskich kinach trafić na jeden kontrowersyjny film Klip. Bohaterka postępuje zgodnie z zasadą żyj tak jakby jutra miało nie być, od realnych problemów uciekaj jak najdalej. Jej ojciec choruje, a ona sama jest wściekła na sytuację wokół niej, na innych i na siebie. Alkohol, narkotyki, imprezy, seks, a wszystko to kręcone przez bohaterkę telefonem. Czy w tym chaosie odnajdzie miłość? Film raczej 18+ scen nie brakuje.
Jeśli już o filmach mowa to warto zwrócić uwagę na przegląd współczesnego kina bałkańskiego jakim jest OKO NA BAŁKANY - w tym roku pod hasłem filmu serbskiego. Przegląd rusza w Warszawie w kinie Luna 24 stycznia i potrwa trzy dni. Potem ruszy do Poznania, Wrocławia, Krakowa, Katowic.
Zamieszczam program, gdyż uważam, że naprawdę warto wybrać się na ten przegląd. Program wydarzeń towarzyszących, jedzenie, koncerty, spotkanie z reżyserką filmu The Box, na stronie organizatora o TU
A na facebook stronie przeglądu więcej szczegółów o filmach, bezpłatnych biletach itd. Bądźcie na bieżąco.
Mogę powiedzieć, że wybór filmów jest dość interesujący. Nie mogę wypowiedzieć się na temat wszystkich gdyż nie wszystkie filmy widziałam. Na pewno bardzo duży plus za dokumentalny film Łańcuchy wolności (nigdy nie rozumiałam tych polskich tłumaczeń tytułów filmów, swoją droga w oryginalnym tytule zjedzono literkę a, lanaca). Film polecam absolutnie każdemu kto chciałby zrozumieć sytuację na Bałkanach po rozpadzie Jugosławii oraz czemu to wszystko się właściwie rozpadło, komu to było na rękę, o Kosowie, o wojnach lat 90'. Jest to bardzo ciekawe spojrzenie na całą sytuację, czy wojna była wywołana przez zachodnie siły? Film nakręcony trochę w stylu M. Moora, ogląda się dobrze. Ja zaopatrzyłam się w wydanie dvd.
Drugi plus za film Śmierć człowieka na Bałkanach. Tragikomedia. Osobiście uwielbiam aktora Ljubomira Bandovića, który w tym filmie gra policjanta. Film oglądamy z perspektywy jednego kadru, tyle ile obejmuje kamera internetowa komputera. Samobójstwo przed kamera internetową. W mieszkaniu pojawiają się sąsiedzi samobójcy, jedzą, piją i dużo mówią, żartują, czekają na pogotowie i policję, nieświadomi faktu, że kamera nadal jest włączona. W ciągu zaledwie 80 minut filmu możemy spojrzeć krytycznym okiem na dzisiejsze serbskie społeczeństwo. Taki był zamiar reżysera, pokazać stereotypy, które ciągną się za społeczeństwem. Film na festiwali Cinemacity zgarnął aż cztery nagrody, m.in. za scenariusz, reżyserię i główną rolę męską - świetny Emir Hadžihafizbegović. I tak: scenariusz dobry, aktorzy udźwignęli ciężar statycznego kadru, dobre dialogi. Polecam.
Na festiwalu można obejrzeć jeszcze jeden film Momčilovića (reżyseria i scenariusz)- Czekaj na mnie a ja nie przyjdę. Można zauważyć jak reżyser pięknie dojrzewa :) Do tych dwóch filmów dodałabym jeszcze Sedam i po tego samego autora, który lubuje się w czarnych komediach, dramatach i już mamy pełen obraz jego talentu pisarskiego i filmowego.
Post się niemiłosiernie rozciągnął. Do tematu filmowego jeszcze powrócę. Póki co uważam OKO NA BAŁKANY uważam za punkt obowiązkowy końca stycznia 2013 :) Jeśli ktoś z czytelników wybiera się lub się wybierze, proszę o komentarz, czy było warto.
Blady strach padł na mieszkańców Nowego Sadu. Miasta w Serbii, w Wojwodinie. Odkąd w miastem zawładnęli Oni. Cyrylicofile. Tak, sieją postrach, przestrzegają konstytucji państwa Serbskiego.
-Tfuu znowu nam wyjeżdżają z tą cyrylicą, niedługo żyć nie dadzą - powiedział Pan intelektualista.
- Znowu się czepiają łacinki - dodaje dusząc w ustach siarczyste przekleństwo Pani J.- łacinka wrogiem numer jeden w państwie! - dodaje z sarkazmem.
-Oho już niebawem to z miasta wygonią tych co łacinką piszą - Dorzucił starszy Pan rodowity Nowosadzianin.
Zebrali się mieszkańcy na głównym placu w mieście. Z widłami, pochodniami i plakatami : wolność dla pisma łacińskiego! Precz z cyrylicą! Faszyści - lingwiści! Dość nacjonalizmu! Chrońmy wolność turystów!
Na pomnik Svetozara Miletića wspina się młody człowiek z megafonem. Montuje go na głowie polityka i macha flagą Wojwodiny.
- Słuchajcie! Ludzie słuchajcie, będą najnowsze wiadomości z Naszego Radia.
Wzburzona masa odwraca się w stronę Svetozara, który się w grobie przewraca. Gołębie odlatują, chowają się w Katedrze
-W dniu dzisiejszym tszzzzczszyyy - słychać szum w eterze - stała się rzecz niebywała tszzzzczszyyy mieszkańcy, autonomiści! Musimy trzymać się razem. Władze naszego miasta dokonały zamach. Zamachu na naszą wolność! - wykrzykuje głos z megafonu.
Na te słowa tłum krzyczy - uuuuaaaaa!
- Mówią nam, że to ważna sprawa, a ja wam mówię, że to prowokacja, początek końca! W miejskich autobusach tszzzzczszyyy nazwa kierunku, w którym nasze niebieskie strzały będą mknęły będą tszzzzczszyyy zapisane cyrylicą - temperatura na placu rosła, mimo iż był chłodny styczeń - Tak moi drodzy CY-RY-LI-CĄ!
Cisza, w oddali słychać płacz dziecka. Gołębie nadal kryją się w Katedrze, z niepokojem obserwują sytuację.
- Nie możemy i nie będziemy już ufać tej władzy! Ich władzy. Nie my na nich głosowaliśmy! Mówią nam, że to powrót cyrylicy na ulice naszego miasta, że chronią kulturę, tradycję, duch! Kpina!
Tłum szaleje, skanduje: kpi-na! kpi-na! kpi-na!
-A My pytamy: co będzie z turystami? Jak sobie poradzą? - łamie się głos z megafonu, powstrzymuje szloch.
Dziecko w oddali płacze.
- Cicho, cicho malutki, tu chodzi i o Twoją przyszłość, eh jak żyć.
- Pani no co Pani gada i ten wariat tam na Radio?! Toż to cyrylica jest częścią naszej kultury, języka, a turyści jak to turyści lubią to co inne, będzie dobrze! A Autobusy mają numery! - gdy te słowa wypowiadał, ten młody mężczyzna w kurtce typu M65, jeszcze nie wiedział jakiż popełnił błąd.
Matka dziecka, spojrzała na niego złowrogo. Nie ona jedna. Tłum zaczął się wokół niego zagęszczać. Byli coraz bliżej i bliżej a ich nienawiść była wielka. Nim głos w megafonie odezwał się ponownie, młodego mężczyzny już nie było, ani jego kurtki, ani jego głosu rozsądku.
- Pamiętamy, pamiętamy dobrze, jak probowali odciąć nas od jedynego miejsca, w którym możemy zaczerpnąć kultury! Tak tablicę z nawą zapisaną łacinką KCNS, zamienili na cyrylicą zapisany КЦНС! - kontynuuje swoje płomienne przemówienie głos z megafonu.
- Hańba! - krzyczy starsza Pani.
-Tak jest hańba! Co z mniejszościami narodowymi? Jak mają sobie poradzić z nową sytuacją? Co zrobić z naszymi Czechami, których w naszym mieście jest 0,06%, z Niemcami- 0,15%, Rumunami 0,39%, no i Węgrami 6%!
Gołębie chowają się, słuchają i gruchają: - ty czy oni nie żyją tu od pokoleń, czy ich dzieci nie idą do szkół? - no tak, ale... cyrylica to zuo! Ten ich patriarcha powiedział, że jest święta...
-A teraz to będzie szczególnieinteresująca sytuacja dlaturystówgdy będą próbowali odnaleźć łacińska nazwana mapie icyrylicą zapisany na ulicy, och, że już nie wspomnę o tym, że nie będą wiedzieli jak się to wszystko wymawia! - z przerażeniem wykrzykuje dziewczę głaszczące swojego syjamskiego kota.
-No tak masz rację - dopowiada jej chłopak, też student, imieniem Żarko - co będzie z tymi wesołymi ludźmi, którzy przybywają do nas na EXIT, to przecież 5 dni!
- Żarko! Bracie mój a goście z Kijowa? - poklepie Żarka po ramieniu kolega z wydziału.
-Jeśli cyrylica da nam nowe miejsca pracy to jestem za! - rzeczowo wypowiada swoje myśli studentka z obco brzmiącym imieniem niczym gwiazda filmowa.
- tszzzzczszyyy dlatego wzywam was do bojkotu! Bojkotu autobusów i wydarzeń kulturalnych w tym przeklętym, zepsutym Centrum Kultury. tszzzzczszyyy.... A co?! Ten ich nowy dyrektor.... trzeba mu podciąć skrzydła! Kina pod chmurką mu się zachciewa. Tfu! - z megafonu dalej slychać zdesperowany głos.
Zgromadzony tłum już nie słucha, młodzieńcy ruszyli z farbą na ściany. Graffiti, precz z cyrylicą, państwo nasze Wojwodina, wolna Wojwodina.
- Hej walczmy za wolność łacinki, nie będzie serbski nacjonalista pluł nam cyrylicą w twarz!
- Precz z Rosyjską sektą!
Krzyki kobiet, wrzaski mężczyzn, hałas młodzieży, chaos wśród dzieci, głos z megafonu. Wtem coś trzaśnie, pisk z megafonu, rozbita głowa, strużka krwi. Spadł młodzieniec z pomnika.
Svetozar machnął ręką z rezygnacją, spojrzał na zebranych gniewnie, pokłonił się, odwrócił na pięcie i na wschód ruszył.
Светозар Милетић
Na podstawie, zasłyszanych opinii, komentarzy na facebooku i pod tekstami na portalach popierających autonomię Wojwodiny. Pod każdym tekstem związanym z cyrylicą w ciągu kilku godzin pojawia się ok 300 komentarzy. 99% to hejty. Hejty na cyrylicę. Cyrylicę, którą posługuje się każde dziecko od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Znają ją i dorośli. Tylko tak jakoś jej nie lubią. Cyrylica to Zuo.
Miało być wyłącznie w duchu informacyjnym, a będzie trochę sensacyjnie. Tytuł posta prawie jak tytuły z serbskiego tabloidu... Cała sytuacja zaczęła się miesiąc temu kiedy to po serbskim facebooku (dalej fb) rozniosła się wieść o dobrym człowieku Milenku, który to roznosi prezenty po Serbii lub w innej wersji o wariacie Milenku, który roznosi prezenty po Serbii. Wchodzę na stronę rzeczonego Milenka, i obserwuję. Chodzi o to, że ot niejaki Milenko postanowił w duchu miłości do bliźniego, w celu szerzenia dobra w dzisiejszym świecie, dzisiejszej Serbii, w każdym miasteczku, w każdej wsi Serbskiej pozostawić prezent. Kto go znajdzie temu przypada, a jeśli nie jest tej osobie potrzebny powinna przekazać prezent dalej. I nie chodzi tu o pomoc najbiedniejszym, ale o dawanie prezentów każdemu, nie zależnie od statusu społecznego. Idea iście świąteczna. Co ciekawe pakunki zapakowane w duże kolorowe torebki na prezenty pozostawia zawsze przy pomnikach, tablicach pamiątkowych, ważnych miejscach historycznych. Jak Milinko wyjaśnia jego pobudki wynikają z przykrej obserwacji, że w dzisiejszym świecie człowiek człowiekowi wilkiem.
I tak to Milinko podróżował nie przedstawiając się więcej. Każdego dnia rano na facebooku i twitteru informował, w których miejscowościach w tym dniu pozostawi pakunki. Gdy prezent zostawił, robił zdjęcie i umieszczał je na stronie na fb. Kilkanaście dni temu zaglądam na stronę by zobaczyć jak idzie akcja, w tym momencie wierzyć się nie chce zobaczyłam zdjęcie pomnika, cerkwi oraz nazwę miejscowości, w której aktualnie mieszkam.
A co mi tam, wyjdę popatrzę, sprawdzę o co chodzi. Gdy dotarłam do cerkwi, faktycznie przy pomniku stała kolorowa torebka. Rozglądam się. Nie ma nikogo. Zaglądam do środka. List, książka Mały Książę i pudełko z nowymi adidasami znanej marki.
Czytam list. Otwieram książkę. Książkę zachowałam gdyż okazuje się, że nie wszyscy domownicy czytali. Jak przeczytamy, zgodnie z życzeniem Milinka przekażemy dalej. Buty daliśmy w prezencie komuś komu były potrzebne. Miły gest, fajna akcja.
Ale... jak to w małej miejscowości - wieść się niesie. Co to za człowiek, jak to, po co, dlaczego, skąd ma pieniądze, czy to bezpieczne. Wieść i pytania niosą się i po serbskim internecie. Po co, dlaczego, skąd ma pieniądze, czy to bezpieczne, czy jest nienormalny, a może sekta, czy to reklama... Na szczęście na stronie można wyczytać i setki bardzo pozytywnych komentarzy, słów poparcia oraz wdzięczności. Ludzie chcą wierzyć w dobro tej osobistej akcji.
Wieść dociera i do znajomej dziennikarki. Dzwoni do Milinka, niechętnie umawia się z nią na spotkanie w redakcji. Rozmawiają. Człowiek skromny, dalej trzyma się swojej historii o idei dawania prezentów, nie tylko potrzebującym, ale i od tak. Jest psychologiem, pieniądze zarobił za granicą. Ok. Umawia się na nagranie, nie chce pokazać twarzy.
Następnego dnia jedna z gazet szperała, szukała, dłubała i odkryła kim jest ów człowiek. Podają imię, nazwisko i skąd pochodzi, faktycznie jest psychologiem, ale no właśnie odkrywają chlubna/niechlubną przeszłość. Jest znanym hakerem, aresztowanym 9 lat temu. Nieosądzonym. Podobno współpracował z wojskiem, policją, oskarżonymi w Hadze, zorganizowanymi grupami przestępczymi. Podobno wykradał informacje z systemów NATO, CIA itp. To by wyjaśniało skąd ma pieniądze.
Ale tak na prawdę to czy musieliśmy dowiedzieć się kim jest ten człowiek? Czy cała akcja nie mogła uchować się na poziomie serbskiego św. Mikołaja? Serio kogoś tak bardzo gryzło pytanie kim jest człowiek, który w miesiąc odwiedził ponad 300 miejscowości w Całej Serbii z Kosowem i Metohiją włącznie, w każdej pozostawiając czy to buty, dres czy inne nowe prezenty, do każdego dodając jakże miłą książkę Mały Książę, nie oczekując nic w zamian. Teraz Milinko nie jest już tylko Serbskim św. Mikołajem, teraz to jest Haker Milinko złapany w akcji "szabla". A szkoda. Jakie są jego prawdziwe powody, to już nie jest ważne. Ważne jest, jak wiele osób popiera jego działania i jak wiele ucieszyło się odnajdując kolorowy prezent.
W dniu Bożego Narodzenia z samego rana trzeba upiec symboliczny okrągły chleb, który nazywa się чесница (czyt. czesnica) i pełni taka sama rolę co kołacz podczas slavy. W zależności od domowych zwyczajów чесница może być ozdobiona lub jak w naszym przypadku bardzo skromna bez ozdób. Jak przygotować świąteczne pieczywo? A na przykład tak:
- 900 g mąki
- 2 jajka
- 2 opakowania kwaśnego mleka (kubeczki 180ml)
- ok. 180 ml oleju
- jedno opakowanie proszku do pieczenia ok. 12g
Składniki mieszamy i odstawiamy na 15 minut.
Do ciasta dodajemy drobne przedmioty, pieniążek, fasolę, kukurydzę, guzik czy gałązkę.
Następnie wstawiamy do piekarnika, pieczemy w temperaturze 200 stopni, ok. 30-40 minut.
Чесница wypiekana jest niemalże tuż przed podaniem. Jeszcze ciepła łamie się na tyle części ilu jest domowników za stołem. Jednym z bardziej emocjonujących i radosnych momentów jest wyszukiwanie w swoim kawałku chlebka ukrytych skarbów. Wszyscy mają nadzieję, że znajdą właśnie pieniążek gdyż gwarantuje to powodzenie w finansach i generalnie będzie szczęśliwy rok. Kto znajdzie pszenicę będzie po prostu bardzo płodny ;), a kukurydzę czy fasolę będzie zajmował się gospodarką lub będzie wyjątkowo zdrowy. Oczywiście znaczenie symboli ustala się w zależności od zwyczaju w domu. Czasem zdarza się, że na wsi w ten sposób dzielone są obowiązki: fasola - karmisz owce, kukurydza - świnie itd. Zanim jednak чесница zostanie podzielona, powinno się pójść do cerkwi, po powrocie do domu: zapalić świecę, kadzidło, okadzić dom, ikonę i domowników, odmówić Ojcze Nasz.
tymi słowy w dniu Bożego Narodzenia, a i następnych kilka dni, pozdrawiają się prawosławni Serbowie. Na takie pozdrowienie odpowiadamy:
Ваистину се роди!**
Święta Bożego Narodzenia (Божић) obfitują w bardzo dużą ilość obyczajów i jak to zwykle bywa w zależności od regionu i tradycji w danej rodzinne, jedne się kultywuje inne nie. Część z nich ma korzenie przedchrześcijańskie, część jest związana z czysto ludowymi wierzeniami, a większość oczywiście z obrzędami religijnymi związanymi z cerkwią. W zeszłym roku nie rozpisałam się za bardzo na temat tego święta, zdałam jedynie foto relację z pieczenia prosiaczka i owieczki. Dziś był ten dzień. Бадњи дан. Tego dnia mężczyźni z domu, wyruszają do lasu po Бадњак czyli gałąź dębu. I już w tym momencie mamy różne zwyczaje. Zabierają ze sobą siekierę, kukurydzę lub pszenicę, rakiję lub wino. Osoba, która będzie ścinała gałąź pozdrawia badnjak z okazji święta. Przeżegnawszy się, wypije kapkę wina lub nie, czy też wyleje symbolicznie w miejscu cięcia. Badnjaka nie dotykam bez rękawiczek.
Cały dzień badnjak czeka przed domem do wieczora. Dopiero wieczorem zapraszany jest do środka, symbolizuje o wejście Boga do domu. Osoba, która badnjak wycięła wnosi go do domu rozsypując po pokoju pszenicę, kukurydzę czy co tam ma, wypowiadając słowa Христос се роди. Badnjak powinno się porąbać na trzy części i nimi rozpalić ogień lub dodać do ognia wypowiadając życzenia dla domu na przyszły rok (zaklinanie ognia). Można odłamać gałązkę i pozostawić jako świąteczny symbol, dekorację - zamiast choinki lub też obok niej.
Co zrobić jeśli mieszkamy w mieście i nie mamy kominka o wycieczce do lasu nie wspominając? Badnjak można kupić na bazarku, coraz częściej w formie przyjemnych dla oka stroików, lub kilku drobnych gałązek. W tym roku np. miasto Novi Sad wraz z Parkiem Narodowym Fruszka Gora rozdali 8000 badnjaków, by w miarę możliwości ograniczyć wyprawy na wzgórza FG w celu wycinania gałązek dębu na dziko. Można badnjak zostawić tak w spokoju bez palenia w domu. A wieczorem 6 stycznia udać się do cerkwi na wspólne palenie badnjaka. Wówczas odbywa się krótka liturgia, przed cerkwią rozpalane jest ognisko i symbolicznie palony jest wspólny banjak. Czasem są i fajerwerki. Miła, ciepła atmosfera zagwarantowana.
Бадни дан zarezerwowany jest również na pieczenie pieczeni. Jest to wyzwanie dla smakoszy gdyż badnji dan jest dniem postnym i trzeba się powstrzymać by ciepłego pieczonego mięsa nie zjeść od razu. Musi poczekać do dnia następnego.
Składam serdeczne życzenie miłości i spokoju, wszystkim tym którzy obchodzą Nowy Rok według kalendarza gregoriańskiego, a i za jednym zamachem i tych wedle starego kalendarza juliańskiego.