Jest takie miejsce w Nowym Sadzie, które albo pokochasz, pozostajesz wierny i ciągle wracasz, albo po prostu nie lubisz, nigdy nie byłeś lub byłeś raz i nic - nie ma szału, chemia nie ta.
Takim miejscem jest Најлон пијаца (czyt. najlon pijaca), targowisko, bazar - po prostu pchli targ - бувља пијаца (czyt. buvlja pijaca)
Najlon pijaca czyli nylonowy targ. Nazwa jak nie trudno sie domyśleć
pochodzi od początków bazarku gdy sprzedawcy rozkładali swoje towary na foliowych płachtach (tak też jest do dziś).
Ci wtajemniczeni wiedzą, że na najlon wyrusza się w sobotę rano, latem nawet o 6 rano. Jak to na pchlim targu można tu kupić czego tylko dusza zapragnie. Do nabycia są: szczeniaczki, rybki, papużki, kurczaczki, warzywa, ubrania - nowe i nie koniecznie... kremy, rowery, stare zdjecia, monety zegarki szwajcarskie, rosyjskie, drukarki, monitory, stare telewizory, radia, filmy na dvd bardziej lub mnie oryginalne, kasety, płyty winylowe, meble nieraz bardzo stylowe, filiżanki, szklanki, instrumenty muzyczne, obrazy, gadżety erotyczne, zabawki, komiksy, książki...
w tym morzu osobliwości można co sobotę odbyć podróż w czasie. Widok skafandra do nurkowania rodem z lat 40-50 XX wieku, zalał mnie falą trwogi o bezpieczeństwo w takim sprzęcie 30 metrów pod wodą... widok hełmofonu pociągnął mnie w stronę beztroskiego dzieciństwa, kiedy to hełmofon był ulubioną zabawką...
Ducha najlonu tworza przede wszystkim cyganie, to z nimi można się porządnie tagować, a i trzeba. Tak naprawdę to ceny, które podają są już przygotowane do opuszczenia.
-Ile to kosztuje? -200 dinarów.
Z poważną miną odkładamy przedmiot i odchodzimy. Idziemy dalej, oglądamy, wybrzydzamy i wracamy po dłuższym czasie do naszego sprzedawcy.
-Ile to kosztuje? -150 dinarów. -Oj nie, mam tylko 80. -Daj 100.
Wyciągasz z kieszeni 80 dinarów. Sprzedane. Udana transakcja, my zadowoleni, a i sprzedawca zadowolony. Bo panuje zasada, że trzeba przełamać złą passę i czasem sprzedać za śmieszną sumę, by przyciągnąć dobrą energię i większy zarobek... no ale to chyba zasada jak na każdym innym pchlim targu.
No cóż faktem jest, iż sprzedający często nie wiedzą jaką wartość mają sprzedawane przedmioty, wartość książek często oceniana jest na podstawie grubości... i tak dalej.
Tłok, ścisk, hałas, trajkot, tumany kurzu. Można spacerować, można kupować lub tylko oglądać. Gdy kilka razy wybierzemy się na bazar i spędzimy na nim co sobotę po 2-3 godzinki, zauważymy znajome twarze, bo grupa ludzi, którzy szperają po foliowych płachtach jest stała i skrystalizowana. Po jakimś czasie już wiemy kto czego szuka...
Ci sympatyczni państwo są zawsze świetnie przygotowani. Wielki parasol, który uchroni przed oparzeniami słonecznymi, kilka porządnych siatek, długie nogawki. Kupują roślinki, ubrania, drobne elementy do domu, drewniany wieszak, jakaś półka, pleciona wycieraczka, miedziane naczynia...
My z A. nabyliśmy kilka ciekawych książek, skórzaną walizkę, dobrych kilkadziesiąt płyt winylowych, powiększalnik do zdjęć i inne. Nie wspominając już o masie zegarków, które A. nabył, wyczyścił, poprawił, dodał sprężynkę, śrubkę, baterię, wskazówkę i sprzedał za niebagatelne pieniążki. Cóż takie hobby :)
Najlon szybko się kończy już około 12 wszyscy powoli się pakują o 13 nie ma żywej duszy jedynie pozostają drobiazgi, które w pośpiechu ominięto. Jedno jest pewne, zaraz ktoś przyjdzie i je pozbiera, a w następną sobotę rozłoży своје парче најлона - swój kawałek folii...
PS: Najlon oczywiście idzie z duchem czasu i ma swój rosnący w silę facebook :)
PS2: Początek miesiąca i nowa porcja komiksu już jest! Nawet nawiązuje trochę do tego posta, w związku z teorią, iż w każdym domu znajdują się, niepotrzebne domownikom, rzeczy o wartości 2-3 tysięcy euro. Trzeba się tylko zebrać w sobie, odnaleźć te rzeczy, wystawić na allegro, wynieść na bazar, wyprzedaż garażową lub coś w tym stylu...