Strony

piątek, 2 sierpnia 2013

Urodziny bloga i zmiany

Sama nie wiem kiedy ten czas minął. Opublikowałam 171 wpisów, na blogu opublikowano 586 komentarzy, a od 2 sierpnia 2011 roku do dziś blog odwiedziło około 5500 osób. Dla mnie to dużo. Z każdej nowej osoby, która tu zagląda, z każdego komentarza bardzo się cieszę. Bez czytelników i głównie pozytywnych reakcji ten blog by tak długo nie przetrwał. Dziękuję.

Dziś są drugie urodziny bloga. Czas na zmiany. W prezencie urodzinowym jest nowy adres: 


i nowy wygląd bloga. Wybór szablonu to pestka w porównaniu z migracją wpisów, zdjęć i komentarzy. Kłamię, migracja przebiegła sprawnie, jednak każdy post wymagał, a niektóre nadal wymagają poprawek w wyglądzie tekstu, zdjęcia wgrywam od początku, w większym formacie, czasem dodaję nowe. 
Strona jeszcze nie jest w pełni przygotowana (problem z kategoriami), trzeba jeszcze wyczyścić angielskie napisy z bloga, dodać kilka szczegółów, ale już jest i puszczam ją w świat. 
Mam nadzieję, że spodoba się i że wszyscy z czasem przeniesiemy się na nowy adres. Blog na bloggerze pozostaje, jednak ten wpis jest ostatnim jaki publikuję. Po nowe wpisy, zdjęcia i komentarze zapraszam na nowy adres. 



wtorek, 9 lipca 2013

Twierdza uzbrojona

W niedzielę zachciało mi się pospacerować po twierdzy, a na koniec wypić kawę z widokiem na rzekę i miasto.


W niedzielę był też Ivanjdan i w planie było ewentualne plecenie wieńca na drzwi. Niestety trawa na twierdzy wykoszona, a jedyne polne kwiaty, które dostrzegłam były w niedostępnych miejscach. Spacer też okazał się pełen ograniczeń. Twierdza przygotowywała się na Festiwal Exit. Co to oznacza? Metalowe bramki, siatki, ogrodzenia.


Nawet co do kawy nie mieliśmy dużego wyboru gdyż z kawiarenki, na którą mieliśmy ochotę widok na miasto wyglądał tak.

Zupełnie zapomniałam, że Twierdza kilka dni przed i przynajmniej 2 tygodnie po Festiwalu nie jest atrakcyjnym miejscem spacerowym.
Exit szaleństwo już się rozkręca. Kilka dni temu odbył się duży urodzinowy koncert na Trgu Slobode, wczoraj i dziś koncerty na rozgrzewkę. Festiwal rusza już jutro - w środę. Cały dzień w radiu sprawdzają, w których kawiarniach, pubach i restauracjach ceny jedzenia i picia już skoczyły. A ja czekam na falę festiwalowych gości, którzy w naszej okolicy będą krążyć przez najbliższe 5 dni. Festiwalowy Camp mieści się na 700 metrów od nas, a my praktycznie na trasie z Campu do Twierdzy. To będą długie i wesołe noce.

czwartek, 4 lipca 2013

Most Franciszka Józefa

Częstym błędem, który popełniają turyści w Nowym Sadzie jest przekonanie, że patrząc na wystające z Dunaju filary, patrzą na pamiątkę po nalotach NATO. 

To nie te ruiny i nie ten most. Są to pozostałości po moście zwanym mostem Frantza Josepha (od 1929 roku już most Aleksandra Karađorđevića). Wybudowany w 1883 roku (przy okazji budowy trasy Budapeszt- Zemun) był mostem kolejowym, a który łączył Nowy Sad z tunelem wydrążonym w tym czasie (361 m), który przechodzi pod Twierdzą. Most miał długości 432 m. W kwietniu 1941 roku zniszczyło go Jugosłowiańskie wojsko by zatrzymać okupatorów. W 1942 roku Niemcy wykorzystywali go do transportu swoich sił, by ostatecznie w 1944 roku wysadzić go w powietrze tuż przed wyzwoleniem Nowego Sadu.


Od kilku lat trwają dyskusje o wykorzystaniu filarów i wybudowaniu w tym miejscu mostu, który miałby prowadzić tak jak kiedyś do tunelu pod Twierdzą, który miałby być poszerzony do czterech pasów ruchu. Istnieją jednak obawy o konstrukcję Twierdzy oraz kilka lokacji, które mogłyby być naruszone tj. bastion Marii Teresy, cmentarz wojskowy (ok. 10000 grobów) czy wielka wojenna studnia. Są wątpliwości czy taka trasa powinna  przebiegać pod XVIII wiecznym, bądź co bądź, zabytkiem. Miałoby to odciążyć ruch samochodowy i autobusowy, który przechodzi przez starą część Petrowaradina. Z drugiej strony uważa się, że zmniejszyłoby to szanse by Twierdzę wpisać na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Dziwne, że w tym procesie nie przeszkadza festiwal EXIT, który zdecydowania co roku wpływa negatywnie na Twierdzę i jej konstrukcję. Ale to już inna polityka.
Na razie okazuje się, że miasto nie ma pieniędzy na taka inwestycję, ale co się odwlecze... 
Most zburzony 1 kwietnia 1999 został odbudowany i otwarty pod koniec 2000 roku,w tym samym miejscu i nazywa się Варадински (1928-1944 most księcia Tomislava, 1945-1999 most marszałka Tito) lub Варадинска дуга.

sobota, 22 czerwca 2013

Zalana plaża

W tym roku czerwiec zaczął się dość kapryśną pogodą by teraz zaatakować słońcem ze zdwojoną siłą. Ta początkowo deszczowa pogoda doprowadziła do dość wysokiego stanu wody w Dunaju. Kilka dni temu do Nowego Sadu doszła fala z Budapesztu, który w związku z tym trochę ucierpiał.



Nabrzeże w mieście jest dość wysokie i mieszkańcom nic nie groziło. Co innego mniejsze miejscowości za miastem...


Kilka dużych statków z turystami zostało uwięzionych w Nowym Sadzie. Niektórzy turyści zdecydowali się na powrót do domu autobusami. Nadal jednak na statkach została duża grupa, którzy cierpliwie czekają aż poziom wody opadnie i popłyną dalej.
Ucierpiała też plaża miejska Штранд. Piaszczysta plaża jest zalana, worki z piaskiem na wszelki wypadek chronią zieloną część plaży.


Ucierpiał również klub kajakowy, oraz część knajpek, które znajdowały się tuż nad brzegiem rzeki. Tam gdzie zwykle stały leżaki i nadal stoją drewniano-trzcinowe parasole jest woda. Zadziwiająco czysta woda. Taka nietypowa sytuacja na plaży nie przeszkadza mieszkańcom w spacerach nad wodę, a ostatnio i w kąpielach, a może i stało się to i dodatkową atrakcją?





czwartek, 20 czerwca 2013

Tikvice

Upały, ponad 35 stopni w cieniu, nie odpuszczają. Aż jeść się nie chce, a trzeba. Makaron z truskawkami już zaliczyliśmy i nawet A. dla którego takie danie podpada pod kategorię: deser, dał się namówić na taki lekki obiad. Co dalej? 
Spaceruję w upale po bazarku, czekam na objawienie. Jest! Тиквице, младе тиквице (czyt. tikwice), czyli młoda cukinia, kabaczek czy jak to się tam zwie. Zupełnie zapomniałam o tym zielonym warzywie, które odkryłam dopiero tutaj. Kupuję dwie i już wiem co będzie na obiad. Placki z cukinii, czyli lżejsza wersja placków ziemniaczanych. 
Jedni nazywają to po prostu тиквице, drudzy уштипци од тиквица (czyt. usztipci od tikwica) inni пљескавице од тиквица (czyt. pljeskavice od tikwica).

Moja mini kuchnia na balkonie :)

Składniki ( 10-11 sztuk) :
- 1 młoda, cukinia (taka od 300 do 400g, moja miała 370g)
- 80-90 g mąki
- 2-3 łyżki mleka
- łyżeczka proszku do pieczenia
- sól, pieprz
- 40 g cebuli (opcjonalnie)
- jajko











Cukinię należy umyć, obrać ze skórki (ale nie koniecznie), zetrzeć na tarce na grubych oczkach. Odstawić na 20-30 minut by puściła wodę, ewentualnie posolić. 


Do mąki dodać proszek do pieczenia, sól, pieprz, roztrzepane jajko. 


Następnie stopniowo dodawać mleko. Mieszając dodajemy odciśniętą z wody cukinię. 


Jeśli ciasto wydaje nam się zbyt rzadkie dodajemy mąkę, byle nie za dużo chcemy by były puszyste i soczyste w środku.  Placuszki z takiego ciasta smażymy na oliwie lub oleju po ok. 2 minuty z każdej strony. Ja użyłam oleju z dodatkiem czosnku i bazylii.



Świetne z gęstą, kwaśną śmietaną, jogurtem i właściwie to ze wszelkimi sosami na bazie śmietany lub pomidorów. Niektórzy już do ciasta dodają sera feta, ok. 75 g na 300 g cukinii.

Smacznego - пријатно!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rumenko otwiera sezon letni

Stało się. Wreszcie pogoda się ustabilizowała i wszystko wróciło na stare tory. Te deszcze, chmury takie nie czerwcowe jak na Serbię. Ja przynajmniej nie pamiętam aż tak słabej pogody w ciągu ostatnich ponad pięciu lat. Na szczęście wszystko jest już po staremu, a ja mam swoje wyczekane słońce i 32-34 stopnie. Tak jestem z tych ciepło, a nawet upałolubnych
Sezon letni zawsze otwieramy lodami Rumenko

Rumenko to najzwyklejszy, najprostszy, owocowy lód na patyku. Nam pasuje gdyż jest smaczny, nie za słodki i postny, czyli bez mleka. 


Nie wiem na czym polega fenomen tego loda, gdyż jego cena od lat się nie zmienia - 30 dinarów  (ok. 1,15 zł). 


W ciągu ostatnich sześciu lat ceny chleba, wody, mleka, oleju, mąki, a i innych lodów (także owocowo-wodnych) wzrosły o ok. 50%. A Rumenko jest taką stałą. Zawsze ta sama cena.


piątek, 14 czerwca 2013

Nowy Sad wita

Przeprowadzka z serbskiej wsi do miasta. Powrót do Nowego Sadu. Po czterech latach mieszkanie w tym mieście, okazało się, że ośmiomiesięczna przerwa to nic. Tak jakbym nigdy się stąd nie wyprowadzała. 
To już trzecie mieszkanie w tym mieście i trzecia część miasta. Wygląda na to, że mamy tendencję do centralizacji naszej lokalizacji w Nowym Sadzie. 
Tak jak chciałam blisko do rzeki, blisko do Dunavskiego parku i w sumie jesteśmy w centrum- Стари Град. 
A widok z najbliższego marketu taki:


sobota, 8 czerwca 2013

Polska a kanion rzeki Uvac

Już pierwszego dnia, w trakcie poszukiwania noclegu dotarliśmy do zapory. Jakież było moje zaskoczenie gdy na drewnianej konstrukcji, czegoś w rodzaju punktu informacyjnego ujrzałam Polską flagę. Aż wyszłam z samochodu i oto co zobaczyłam:


Okazało się, że w ramach projektu Polish aid, zbudowano właśnie ten obiekt oraz za sponsorowano tablice informacyjne o rezerwacie i mieszkających w nim sępach oraz orłach.


Od razu pomyślałam o byłym ambasadorze Polski w Serbii Panu Macieju Szymańskim, który zapadł mi w pamięci jako wielki pasjonat fotografowania ptaków. Tak się złożyło, że kilka lat temu w magazynie ReFoto można było obejrzeć zdjęcia ptaków oraz przeczytać wywiad z Panem ambasadorem. Jak się okazało Pan Maciej kilka razy przyjeżdżał w tę okolicę i najwyraźniej zachwycił się przyrodą oraz ptakami. Jego zdjęcia można obejrzeć na stronie. Brał również udział w pierwszej kolonii fotograficznej "Uvac".
Z Panem Maciejem i sępami z Uvaca wiąże się jeszcze jedna sympatyczna historia. A mianowicie w lutym tego roku opisana została w gazetach historia sępa Uroša. Uroš Nejaki jest sępem, który w swojej podniebnej wędrówce z powodów technicznych (ranna noga) wylądował w Polsce. Rannego ptaka, w sierpniu zeszłego roku, znaleźli turyści. Przewieziony został na leczenie do Warszawskiego ZOO. W podróży ptaka do domu (samolotem z Warszawy do Belgradu, następnie pociągiem do Novej Varoši i dalej do Uvca) towarzyszył właśnie były ambasador.
Potem z rozmowy z naszym gospodarzem dowiedziałam się, że Polska kupiła dla rezerwatu dwa statki/katamarany, które zabierają turystów na wycieczki po rzece, budynek szkoły we wsi  Radijevići


(niestety stoi pusty z powodu braku dzieci, które mogłyby do niej uczęszczać), uczestniczyła w przystosowaniu do zwiedzania jaskini Lodowej (długa na 2500m, wraz z sąsiednią jaskinią Ušačka tworzy najdłuższy system jaskiń w Serbii - 6185 m). Uwaga w jaskini panuje stała temperatura 8 stopni, nagłe wejście/wyjście z niej na 30 stopniowy upał może skutkować zawrotami głowy, omdleniami.


środa, 29 maja 2013

O noclegu u Miry i Velja

W dużej mierze do naszego zachwytu nad okolicą jezior i rzeki Uvac, przyczynili się ludzie, u których nocowaliśmy. Uwaga ten wpis nie jest sponsorowany, a jedynie podyktowany ogromną sympatią do gospodarzy, ich domu i atmosfery jaką tworzą :)


Gospodarstwo Šaponjić (Domaćinstvo Šaponjić) we wsi Radijevići, a dokładniej przy zalewie Šipovik prowadzi małżeństwo Velja i Mira Šaponjić z Čačka.


Dom, w którym oferują nocleg dla ok. 11 osób jest domem rodzinnym Pana Velja. Znajduje się w idealnym miejscu, na wzniesieniu. Z jednej strony widok na zalew i plażę, w którym można się spokojnie kąpać. Z drugiej można spoglądać w niebo i obserwować krążące nad głowami sępy.

Pokoje są czyste, z wygodnymi łóżkami, czystą pościelą. Wspólna kuchnia, łazienka i taras, na którym śniadanie, w porannym słońcu smakuje jak nigdzie.


A w piwnicy urządzone małe etno-muzeum, w którym Veljo zebrał różne stare sprzęty, stare kilimy, które w tym domu były niegdyś w codziennym użytku. Dla entuzjastów, jedno z łóżek wyłożone jest starym siennikiem.
Опанци - opanci, czyli stare, skórzane, plecione obuwie.

W chłodnej, ale bardzo klimatycznie urządzonej piwnicy znajduje się również stół, przy którym każdy obiad stanie się przyjemnością w czasie letnich upałów.

Pan Veljo bardzo chętnie odkryje tajniki okolicy. Pokaże ścieżki, zaprowadzi na cudowną skałę, z której można obserwować dziesiątki sępów. Załatwi rejs stateczkiem z przewodnikiem po meandrach rzeki Uvac (sam planuje starać się o pozwolenie, na wpłynięcie do Rezerwatu), wraz z wejściem na taras widokowy Molitva oraz krótkie zwiedzanie jaskini lodowej, opowie wiele interesujących historii, poczęstuje rakiją. Pani Mira będzie dla was jak ciocia, czy mama. Mimo, iż póki co nie oferuje posiłków, chętnie upiecze chleb, zrobi kawę, zaproponuje wspólny obiad. Gospodarze nie są męczący, mimo iż lubią z gośćmi posiedzieć i porozmawiać, często znikają zajęci swoimi sprawami. Zdarza się, że wynajmują pokoje, gdy nie są na miejscu, klucze ma sąsiadka.

Cena również jest bardzo przystępna bo ok. 5 euro za noc (lub 500 dinarów). Dodatkowym plusem jest obecność sąsiadki, która oferuje sery, mleko, kwaśne mleko, można u niej zamówić na śniadanie pitę, proję czy na co tam mamy ochotę. Ceny u tej pani są raczej miastowe, ale nadal do zniesienia. Gospodarze na wzniesieniu sprzedają ser kozi.

Serdecznie polecam nocleg u państwa Šaponjić. Dostać się do nich samochodem może wydawać się skomplikowane ze względu na liczbę dróżek i ścieżek, ale zawsze można zapytać o drogę. A Veljo w tym roku ma wystawić więcej drogowskazów własnej roboty prowadzących do Дом на језеру. Jeśli dotrzecie do Novej Varoši autobusem, wystarczy wziąć taksówkę, za którą w jedną stronę nie powinniście zapłacić więcej niż 700-800 dinarów. Podobno jeździ również autobus z Novej Varoši jednak jest to informacja do sprawdzenia. Jeśli kogoś zachęciłam do odwiedzenia tego rejonu, chętnie udzielę więcej szczegółów, numer telefonu, mail do Pana Velja.