Ten bazar nigdy mi się nie znudzi. Zawsze wypatrzę coś ciekawego, a nie każdy jest taki. Ostatnio siłą rzeczy znalazłam się na bazarze w mieście Šabac i niestety to nie to.
W czasie naszego zeszłotygodniowego wypadu do Nowego Sadu nie mogliśmy odmówić sobie porannej wizyty na Najlonie. Było jeszcze zimno, ale ludzi jak zwykle tłumy.
|
Zaintrygował mnie wysyp książek o marszałku Ticie... |
|
Najlonowy komentarz do sportów zimowych? |
|
Mówi się, że pół Nowego Sadu kupuje ubrania na tym bazarze. Faktycznie stoisk z ubraniami jest masa, dowożone z Austrii lub Niemiec, często nowe - są nie lada gratką. Ja niestety nigdy nie umiałam grzebać w ciuchach, po prostu strasznie mi się nie chce. |
|
A tego regulaminu to chyba mało kto przestrzega... No chyba z wyjątkiem punktu 5. Na Najlonie nie sprzedaje się zwierząt hodowlanych (poza kurami). Co najwyżej szczeniaki, kotki, króliki i rybki. |
oj, jest na czym oko zawiesić, ja bym pewnie wzdychała do mebelków ;)
OdpowiedzUsuńHahaha uwielbiam takie klimaty :) szkoda, ze moj maz nie :(
OdpowiedzUsuńMoje też ale tylko jak jest ładna pogoda.
UsuńI to jest świat pełen niepradopodobieństw! Niesamowite! Przepraszam, czy ten pan na drugim zdjęciu od góry to może pan Breżniew?
OdpowiedzUsuńNa tym zdjęciu to właśnie mój "ulubiony" pan Tito :)
UsuńPatrz, a ja byłam pewna, że ten z orderami to Breżniew... Głodnemu chleb na myśli, czy co... ;-)
UsuńW sumie to nawet podobni. Te medal mogły zmylić... A i nie daleko Ticie do Breżniewa.
Usuń