Strony

wtorek, 2 października 2012

Jeśli pljeskavica to tylko u Breny

Nowy Sad już za nami. Moje 4 lata, jego 11. Nie mówimy żegnaj, a do zobaczenia - Видимо се! Kto wie czy niebawem tam nie wrócimy? Ruszyliśmy trochę bardziej na południe, tymczasowo. Następna stacja? Kto to wie. 
W piątek mieszkanie było już praktycznie puste, ostatnia partia rzeczy miała ruszyć z nami w sobotę. Cóż nam pozostało jak wybrać się na "ostatnie" piwo w Nowym Sadzie. Nie robiliśmy imprezy pożegnalnej, nie chcieliśmy nadawać przeprowadzce dramatycznego i smutnego tonu. 
Wybraliśmy się, jak nigdy tylko we dwoje, do Cafe Pero na dobry koncert, dobre piwo z małego browaru. Cafe Pero to miejsce w tym sezonie letnim wyjątkowo oblegane i nie ma się co dziwić. Już po raz trzeci zmienili lokal. Moim zdaniem poprzednie były dużo lepsze i przyjemniejsze. Ten nowy ma tylko jeden plus - miły, częściowo zielony  ogródek letni w samym centrum miasta. Jeśli chodzi o muzykę, to do Pera można iść w ciemno, jazz, rock, blues wszystko ze smakiem i klimatem. Oczywiście na żywo. Można tam wypić bardzo dobre, jak na serbskie warunki*, Зајечарско piwo. Co ciekawe piwo z małego browaru jest najtańsze ze wszystkich dostępnych w kawiarniach i barach. 100 dinarów czyli ok. 3,5 zł. 
*niech mi nikt nie wspomina o "fantastycznym" piwie Lav czy też Jelen - Katastrofa.
  
Po koncercie nie pozostało nic innego jak zjeść w środku nocy pljeskavicę. Ale nie byle jaką i nie byle gdzie. W Nowym Sadzie na pierwszym miejscu jest Brena a potem długo, długo nic. Właśnie tam zjedliśmy najlepszą pljeskavicę ever. (Lokalizacja na mapie pod tytułem tekstu)



Zawsze smaczna, pachnąca, przygotowana na prawdziwym grillu, a nie na gazie. 
O każdej porze pełno świeżych dodatków, sosów, past. Chyba, że akurat wygarniają popiół i rozpalają grilla od nowa, wtedy trzeba poczekać i pół godziny, ale warto! 
Standardowa pljeskavica z nieograniczoną ilością dodatków wystarczy głodnemu, to koszt 140 dinarów czyli ok. 5zł. Dla bardzo głodnych jest pljeskavica z mięsem faszerowanym słoniną, serem i czym tam jeszcze, to koszt 7-10zł. Dla bardzo, bardzo głodnych jest podwójna pljeskavica za 280 dinarów -10 zł. Do tego mały jogurt w cenie 20 dinarów, czyli coś ok. 70gr. Dodatkowym plusem całej Breny jest podpiekana pita - nie to nie jest zwykła bułka, raczej pszeniczny placek.

Lubię wszystko bez wyjątków, ale jak każdy mam swoje ulubione zestawienia :)
Czemu mieszkańcy NS mówią na niepozorną budkę z grillowanym mięsem Брена lub Код Брене (u Breny)? Ano właścicielką lokalu jest znana piosenkarka Lepa Brena (jak to gdzieś ładnie ktoś napisał Brena to "młodsza wersja Maryli Rodowicz" ja bym dodała z dużym przymrużeniem oka. Maryla jednak to inna kategoria - bez urazy - lepsza), a dokładniej Fahreta Jahić Živojinović. Wielu myśli, że jest to jedna z legend miejskich, że piosenkarka w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z grillem. 
A jednak, na drzwiach widnieje napis (częściowo zniszczony) z imieniem i nazwiskiem Breny. Ja poszłam o krok dalej i sprawdziłam w ewidencji działalności gospodarczej, że Lepa Brena faktycznie jest właścicielką grilla Big Rory od 1993 roku. 
Dodatkową ciekawostką jest fakt, że pracuje tam pani, która z zawodu jest inżynierem grafikiem, od 15 lat pracuje zarówno jako nauczycielka w szkole podstawowej i średniej oraz grilluje mięso w małej budce. Jak sama mówi po prostu kocha tę pracę :) Z innych atrakcji: często można tam spotkać znane osoby, polityków muzyków...

Nazywanie pljeskavicy serbskim czy bałkańskim hamburgerem jest wyjątkowo głupie!
Krótka "modlitwa" przed jedzeniem.
 

PS: wygląda na to, że jednak pojawi się tekst pt. АЈВАР :)

10 komentarzy:

  1. Nigdy, przenigdy nie bede fanka takiego jedzenia. Kawaly miesa totalnie mnie nie wzruszaja ale pamietam jak Serb zachwycal sie budka w okolicach Ogrodu Botanicznego w BG jako jedyne najlepsze miejsce na pljeskavice w miescie (oczywiscie byly lepsze za jego czasow ale zostaly zamkniete). Potrafil mnie wtedy wyciagnac pare ulic od domu na niby to spacer hahah.
    Tyle razy bylysmy w tych samych miejscach doslownie w tym samym czasie i zawsze sie mijalysmy to teraz jak bedziesz w BG/NS to musimy juz sie umowic na herbate/kawe! Pozdrawiam i zycze powodzenia na nowym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go rozumiem :) Ja też nie jestem wielka fankę pljeskavicy i szczerze to rzadko ją jadamy. Ale jak już mam ochotę, to pół miasta przejdę by zjeść ją właśnie w tym miejscu. Jest dużo lepsza niż z najlepsze restauracji.
      Mijamy się ale to nie może trwać wiecznie :) Spotkanie obowiązkowe!

      Usuń
  2. Pljeskavica to kompletnie nie mój klimat, ale co do Jelena, to trzeba na niego spojrzeć z dwu stron. Owszem, jest to masowe piwo z dużego koncernu, a takie niemal zawsze będzie gorsze niż piwo z małego lokalnego browaru uwarzone z dobrej jakości składników. Ale w porównaniu z tym, co można wypić w krajach ościennych, Jelen jest bardzo solidny, a niekiedy wręcz może się okazać wybawieniem. Bo jeśli porównać go z Karlovačko, Sarajevsko, Skopsko czy z piwami albańskimi (które ostatnio są trochę lepsze, ale startowały z bardzo niskiego pułapu), to Jelen wypada co najmniej o klasę lepiej i w klasie piw najczęściej spotykanych w knajpach czy sklepach (czyli nie lokalnych, a ogólnokrajowych) jest chyba najlepszą dużą marką na całych Zachodnich Bałkanach. Podróżując po ex-JU można to wyraźnie odczuć. Taka jest smutna prawda.

    Natomiast Zaječarsko piłem w sierpniu w Nišu. Było niezłe, ale jak na lokalny browar to jednak nie powala. Na pewno w Polsce w małych browarach robi się dużo lepsze piwo, a jakichś wielkich tradycji browarniczych w końcu nie mamy.

    Pozdro
    Witek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jelen był niezły jeszcze kilka lat temu. Teraz picie tego piwa grozi ogromnym bólem głowy i mamurlukiem, czuć chemię okropnie, tak samo Lav. Ja rozumiem, że po spożyciu słabszej jakości regionalnych piw Jelen może być jak wybawianie, jednak Зајечарско, Ваљевско, turecki(?) Efes czy już nawet Nikšićko to dużo lepszy wybór.
      Tutejsze małe browary dopiero zaczęły walczyć o swoje miejsce na rynku, może pójdą w podobną stronę jak polskie?

      Na tradycjach browarniczych się nie znam :)

      Usuń
  3. Serio Witek jestes z PL? I nie slyszales o dobrych browarach opolskich, dolnoslaskich i innych jeszcze??? Naprawde nie kojarzy ci sie to z wieloletnimi tradycjami??? Wow. To ja mieszkalam tylko kilka lat w PL i na palcach obu rak moge wymienic browary istniejace minimum 100 lat na tej ziemi. No chyba, ze przedwojenna Prusie zachodnia i Slask Opolski nie traktujesz jak Polski wtedy przyznaje racje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, 100 lat w browarnictwie to nie jest specjalnie dużo. Zresztą nie wystarczy mieć 100 lat, trzeba jeszcze warzyć dobre piwo, a tego za komuny się nie robiło, więc te browary produkują piwo nadające się do picia od kilku lub góra kilkunastu lat. To, że sobie browar napisze na etykiecie, że istnieje od 100 czy 150 lat, niewiele znaczy, bo ciągłości historycznej nie ma żadnej. Po drugie, te tradycje, o których wspominasz, nie są jednak polskie. Jeśli browar powstał 100 lat temu na Opolszczyźnie lub Dolnym Śląsku, to raczej nie zakładali go Polacy. Poważne tradycje browarnicze mają Czechy albo Bawaria, a w Polsce dobre piwo to ciągle jeszcze rzadkość. A tradycyjnie w Polsce produkowało się głównie miody, nalewki i wódkę, a nie piwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to w takim razie to w Polsce nie ma niczego dobrego i starego bo przeciez komunizm byl i wszystko bylo nie takie. No a przedtem Polski nie bylo czyli co? jakby tak nie liczac max 22 lata??? No to w PL wszystko swieze, nowe......

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja tak na marginesie jeszcze dodam, że jak już wspominałam, na tradycjach browarniczych się nie znam, ale porównując polskie i serbskie piwa to te Nasze są po stokroć lepsze. Zdanie nie tylko moje, ale i Serbów, którzy mieli okazję degustować.


    OdpowiedzUsuń
  7. Kto o czym, Polacy o alkoholu ;p
    Koniecznie sprawdzę jak z tą pljeskavicą, setki razy mijałem to miejsce,
    i jakoś nie wpadłem na pomysł żeby zerknąć do tej niepozornej budki z papryczką.
    A tak z ciekawości, jak mówicie na Burek - ciasto francuskie ? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli lubisz plejskavicę myślę, że Brena Cię nie zawiedzie. Mieszkasz w NS?

    Burek to burek. I nie jest to ciasto francuskie :) Nie wiem w jakim sensie pytasz, jak mówimy gdzie?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń