Wczoraj tak straszyło i straszyło, chmurzyło się i nic. Wieczorem siedziałam na balkonie, piłam herbatę, rozmawiałam z sąsiadem, owszem wiało ale to był bardzo ciepły wiatr. Mimo, iż wyginał drzewa we wszystkie strony. Na wszelki wypadek poprzesuwałam kwiatki, zabrałam obrus, a pranie wywiesiłam w domu. I stało się, za oknem mamy ulewę, sceny jak z pory monsunowej w Indiach* (nie, nie byłam, ale po zdjęciach i opisach, mniemam...).
Dlatego też wracam do słonecznego dnia. Dwa zdjęcia ze spaceru. Wysokie nadbrzeże po petrowaradinskiej stronie Dunaju, nie od dziś jest miejscem "przeznaczonym" do wypisywania haseł światopoglądowych lub miłosnych :) Co tam napiszesz... siłą rzeczy cały Nowy Sad przeczyta!
My się wpasowaliśmy w literkę Љ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz